HEJ :)
Złapały mnie tak straszliwe zakwasy, że zdołałam zrobić tylko poranne ćwiczenia, ale nawet gdybym miała siłę to bym nic więcej nie poćwiczyła, bo cały dzisiejszy dzień byłam u rodziny, w tym u dwóch babć i... uwaga, uwaga... niczym się nie uraczyłam :) A kusiły mnie: ptasie mleczko, czekolada (na którą mam OGROMNĄ ochotę), różnorakie domowej roboty ciastka i chrupkie, słodkie paluszki. Wytrzymałam, jestem dumna.
A od jutra zaczynam ostry trening, o takk <3
Mam nadzieję, że wytrwam ten przyszły tydzień i facetowi z siłki opadnie szczena :D
Tymczasem bilans z dziś.
I śniadanie: owsianka (cóż za nowość...)
II śniadanie: obiad -,- mama we mnie wepchnęła przedwcześnie. Kasza gryczana + mały kawałek gotowanego kurczaka, ogórki kiszone
II śniadanie: obiad -,- mama we mnie wepchnęła przedwcześnie. Kasza gryczana + mały kawałek gotowanego kurczaka, ogórki kiszone
Obiad: II śniadanie XD jabłko
Podwieczorek: serek wiejski, sałata, dwa chrupki kukurydziane
Kolacja: zaczynam ją eliminować, więc nic :)
Zastanawiam się jak to jest z tą zimą. Tyjemy podczas niej tylko dlatego, że mniej ruchu i większa ochota na jedzenie, czy może ma ona jakieś ukryte właściwości? Np. jakieś ciśnienie na nas tak działa czy cuś, nie wiem nie znam się. Bo męczy mnie to, że będę się starać a nic z tego nie wyjdzie, bo zima. Więc jak to jest? :)
POZDRAWIAM! :*
walsieziomek
15 grudnia 2013, 17:52super , buziaki :) zajrzyj do mnie ;*
Wojowniczkka
15 grudnia 2013, 17:39Gratulacjeee !:* A podczas zimy jest zazwyczaj tak, że na poprawę humoru, depresji jesiennej jemy więcej słodkiego. Ja sobie to tak tłumaczę :)