nie mogłam się powstrzymać. bułeczki cynamonowe Donala (TUTAJ przepis) zawładnęły moimi myślami na tyle, że dzisiaj zrobiłam te cudeńka z połowy podanych składników, bez ozdób w formie grubej rafinady czy lukru na wierzchu. dlaczego blade? bo mój głupi piekarnik ma funkcję grzania wyłącznie od dołu i spody bułasek już są na granicy zjarania, a wierzchy jak widać... żądam normalnego piekarnika.
właśnie uświadomiłam sobie, że to pierwsze słodkie ciasto drożdżowe w mojej karierze, do którego nie mam zastrzeżeń. pierwsze było za kwaśne, drugie zbyt suche i tak dalej...
jemy.
ś. kajzerka, dwie parówki, łyżka musztardy, ćwierć papryki.
II. bułeczka cynamonowa, szklanka mleka 1,5%.
o. coś z zamrażarki. albo klops meksykański albo zapiekanka warzywna.
pk. bieluch z przyprawą garam masala.
dziś turlanie po dywanie. w dalszym ciągu testuję krótkie zestawy ćwiczeń z yt. mam już "swój" zestaw na uda i pośladki oraz na pelikany. nadal nie mogę znaleźć interesującego zestawu na brzuch i boczki.
czwartego lipca jadę do A. najpewniej na miesiąc. Wy wiecie, co to znaczy. milion kilo na plusie. amen.
życzę słodkiego wtorku. słodkiego jak Donal.
Grubaska.Aneta
10 czerwca 2014, 23:25kusicielka!:)
kamaopr
10 czerwca 2014, 22:32wciągnęłabym taką bułeczkę nosem xD jak pojawi się 7mka z przodu to zrobię sobie takie bułeczki w nagrodę
Jej_Luby
10 czerwca 2014, 17:39Ja Ci dam milion kilo. Kilo ale metrów chyba zrobimy ;)
mafre
10 czerwca 2014, 12:17a propos A, to kiedyś czytałam Twoje stare wpisy i gdzieś tam wiele kilogramów temu on stwierdził że dla niego jak osiągniesz 80 kg to już będzie git i nie trzeba będzie się dalej odchudzać. a teraz chce 66 kg? lubię takie blade bułeczki, muszą być mięciutkie i wilgotne, mniam!
luumu
10 czerwca 2014, 12:22Teraz odchudzam się dla siebie. Bo nie czuję się dobrze z tą wagą. I chciałabym zlikwidować "galaretki" na udach.