czyli bańka-bieganie-buty.
bańka.
w związku z pytaniami o efekty odpowiadam, iż za wcześnie na rezultaty widoczne, gdyż przed wyjazdem dwa razy się bawiłam bańką, a po powrocie trzy, więc mowy nie ma o jakichkolwiek efektach. nie martwcie się, jak tylko coś zauważę, zdam szczegółową relację. sińców jak na razie brak. oby tak dalej.
bieganie.
za pierwszym razem przebiegłam 800 m, za drugim 700. pora kupić sobie stoper. i nadal mnie to nie rajcuje. i nie sądzę, by miało.
buty.
dostałam swoje pierwsze Najeczki. niestety kupował ojciec (ach, te wyprzedaże w Irlandii), który nie ma gustu, więc stałam się posiadaczką niniejszej pary "trampek". dobrze, że chociaż trafił z rozmiarem.
jemy.
ś. dwa tosty z grillowaną piersią kurczaka i furą warzyw. rozsypało się toto i jadłam widelcem z talerza.
II. koktajl z siedmiu truskawek (płaciłam jak za zboże - 20 zł/kg), połówki banana, ćwiartki awokado i 200 g kefiru 1,5%. kwaśne cholerstwo.
o. risotto z pieczarkami.
pk. sałatka z papryki, awokado, pomidora i zielonej cebulki z resztką kurczaka i komosą. sos jogurtowy z masą czosnku.
wyzwanie. kupiłam wczoraj polecany w WH baton Nestle Fitness o smaku tyrajmisiu tiramisu. zobaczymy po ilu dniach noszenia go w torebce rzucę się na niego i wrąbię grzesznie. cały czas mam świadomość, że on tam jest i czeka na mnie. i kusi słodyczą oraz dziewięćdziesięcioma kaloriami.
wybieram się po południu na długi spacer w deszczu, by nakupić pyszności na dietkę. stwierdziłam, że nie mogę na tym oszczędzać, bo jedząc tartą marchewkę (bo tania) udającą mięso mielone w sosie, w końcu oszaleję i rzucę się na pizzę niwecząc cały efekt. dlatego teraz jem różnorodnie, smacznie i kuźwa, w październiku powitam kochane 66 kg na wadze. to jest moja inwestycja w boskość.
i tym pozytywnym akcentem kończę dzisiejszy wpis. trzymajcie się owocowo.
kamaopr
17 maja 2014, 10:26dobre batony są w rossmanie serwatkowe, drogie, bo jeden kosztuje coś 2,50 ale jest moc xD
Atka123456
15 maja 2014, 18:29tata ma dobry gust;)
Agnes2602
15 maja 2014, 18:24To fakt że jak się ma nudne i mało smaczne menu to prędzej czy póżniej,a raczej prędzej ,koniec z dietą.Też się staram urozmaicać,choć czasem brak mi weny twórczej. Smacznie jadasz,buty nie takie tragiczne,ja tam trampki lubię.
Grubaska.Aneta
15 maja 2014, 17:27Ale wspaniałe menu!
krolewna.jeczybula
15 maja 2014, 16:25Wczoraj, jako szczęśliwa posiadaczka koleżanki masażystki, zdecydowałam się na profesjonalny masaż brzucha bańką. Wieczorem nie mogłam się ruszać a i dzisiaj nie jest za przyjemnie. Cały brzuch i boki mam sine i spuchnięte :) jeśli to nie zadziała na mój "po ciążowy" zwis to nie ma sprawiedliwości na świecie! Zazdroszczę Ci samozaparcia bo ja bym chyba nie dała rady się tak masakrować samodzielnie (tzn dałabym radę ale o połowę lżej). Pozdrawiam
mafre
15 maja 2014, 13:08a mi się te butki podobają...