wczoraj uszczęśliwiłam się książką "Nigella Ucztuje" i w ten sposób do całej kolekcji zostały mi do kupienia dwie książki. jeszcze by mnie Jamie Oliver interesował, ale jego dzieła są znacznie tańsze, więc mogę sobie pozwolić na dwie naraz. jedyne, co mnie lekko denerwuje (ale to przecież nie ich wina) to nadużywanie składników trudno dostępnych w Polandii (zwłaszcza watercress, rukwi wodnej, w Polsce pod ścisłą ochroną gatunkową) lub drogich (hektolitry syropu klonowego, tony pistacji i pekanów). z tego miejsca pragnę pozdrowić komentatorkę z YT, która pod videoprzepisem na buły z bekonem napisała "za równowartość syropu klonowego użytego do tego przepisu, w Brazylii mogłabym kupić samochód" (Donal chlapnął prawie szklankę i odpisał na ten komentarz "lol").
nadal tajna dieta testowa, nadal megaporcje, nadal rozgrzewanie piekarnika dla jednej grzanki.
bawcie się dobrze.
JustynaBrave
19 grudnia 2013, 14:49kup opiekacz, taniej wyjdzie z tą grzanką :D