Luby w pracy, przynajmniej mogę sobie popłakać w kąciku bez pytania milion razy o powód oraz durnych prób rozśmieszenia poprzez brutalne atakowanie obszarów podatnych na łaskotanie.
już wiem, co zrobię, żeby nie myśleć o smutnych rzeczach. rozpiszę sobie program odchudzania do końca roku. to mnie oderwie od smutku na kilka godzin. i gdy tylko wrócę do Krakowa, od razu przystąpię do działania.
miłego wydłużonego weekendu. nie jedzcie za dużo. zwłaszcza rogali.
iness7776
9 listopada 2013, 13:04A z jakiego powodu wynika Twój smutek?