nie wiem, czy uda mi się osiągnąć te 89,9 kg 2 września, skoro dziś rano ważyłam 96,5 kg. być może nie przetrawiłam jeszcze wszystkiego. xd
nie wiem, co dziś będę jeść. centrala jeszcze się nie zdecydowała na konkretny obiad.
popołudnie mam zamiar spędzić na rowerku, próbując pobić rekord z drugiego lipca - 35 minut. według kalkulatora mogę spalić 472 kcal. nic, tylko przywdziać kobaltowe ledżinsy i pedałować.
no nic. do jutra kochane.
nigraja
26 lipca 2013, 13:26a tam raz na jakiś czas można zaszaleć bez tragedii mi tu proszę :) miałaś swój cheat day !
robaczek1985
26 lipca 2013, 10:26Dzis jest nowy dzien nowe szanse do dzieła :)
spioszek16
26 lipca 2013, 09:36puść serial wsiadaj na rower i nawet nie zorientujesz się jak minie ten czas:)
anna987
26 lipca 2013, 09:27Planuj posiłki i szykuj sobie zdrowe jedzenie, to Cię nie skusi szybka pizza i błyskawiczna parówka. Jak sobie nie zrobię zakupów i nie przyszykuję sałatki i piersi z kurczaka to potrafię wrąbać na obiad karton ptasiego mleczka i zamówić pizzę. Na szczęście ostatni raz tak się stało w styczniu.