nie znoszę samotnego spacerowania dla samego spacerowania. ja muszę mieć albo cel albo towarzysza. kiedy spaceruję sama bez celu, zawsze mam głupie myśli typu "a może rzucić się pod tramwaj?". co jest celem? przeważnie zakupy. raz celem było po prostu zaliczenie kółka po okolicy i nie ciesząc się faktem spaceru po prostu szłam przed siebie z nadzieją, że jak najszybciej wrócę do domu. mojego podejścia nie rozumie Luby, który codziennie popyla po okolicy. no ale on ma pola i lasy centralnej Wielkopolski, a ja centrum Krakowa, gdzie 3/4 czasu spędzam stojąc na światłach. z Lubym uwielbiam spacerować. raz zrobiliśmy 11 km i nawet tego nie poczułam. niestety innych towarzyszy nie mam.
dziś żyję powietrzem.
cholera.
miłego dnia.
balbenia
24 lipca 2013, 15:37Kup sobie psa...:))))
chyba_pesymistka
23 lipca 2013, 20:47Może posłuchaj sobie jakiejś muzyki podczas marszu ;) To odpręża... ;-)
metafizyka
23 lipca 2013, 18:36też tam mam!!! spacer jest przyjemnością jak idzie się z kimś !!!! powodzonka!!
Antonetta1989
23 lipca 2013, 18:00Spacery samotne to najgorsze co może człowieka spotkać. Naprawdę. Nienawidzę ich i od 2 dni siedzę w domu bo nie tyle co mi się nie chce co głowa mnie boli pierońsko. Pozdrawiam!
nigraja
23 lipca 2013, 13:30oj jak ja chciałabym żyć powietrzem :) zjedz coś bo w końcu jakiś wiatr Cię mi tam zdmuchnie