menu na dziś:
brunch: owsianka z bananem i wiórkami kokosowymi.
obiad: w domu nie ma nic dietetycznego, pójdę coś zjeść w terenie.
poko: krakersy sezamowe, jogurt naturalny.
w końcu wsiadłam na rogatą bestię. ale dookoła obłożyłam rower poduszkami. jeździłam 13 minut i padłam na łóżko jak Bridget Jones na podłogę. zad mnie boli bardzo bardzo. chyba źle siedzę na tym siodełku. trochę jeszcze boję się wyprostować, bo nadal się boję, że siodełko się złamie i skończę jak Azja Tuhajbejowicz.
buziaczki Vitalijki kochane.
anuszka1981
17 czerwca 2013, 13:06a mnie się marzy moja nagroda, beza z kremem...