strasznie mi się dzisiaj kręci w głowie. do kołchozu szłam niemalże zygzakiem. a akurat dzisiaj mam dużo chodzenia związanego z wypełnianiem questów od matki i babci.
wczoraj po dwóch miesiącach pisania, skończyłam "powieść". 46 stron A5 zapisanych drobnym maczkiem. a że muszę pisać, zdążyłam już rozpocząć kolejny projekt literacki.
2 kwietnia rozpoczynam szkolenie, które jest jednocześnie castingiem na stanowisko panienki z okienka informacji turystycznej. i szczerze mówiąc, bardzo się tego boję. bo oczyma wyobraźni widzę kontrkandydatki piękne, szczupłe, mówiące perfekcyjnie po angielsku z brytyjskim akcentem. a ja taki nieśmiały wypłosz zacinający się przy wypowiedzi ustnej.
menu na dziś.
brunch: dwie wysokiej jakości parówki, bułeczka, kawcia.
obiad: trzy jajka sadzone, ziemniaczek, fura surówki z marchewki i jabłka.
poko: jogurt naturalny, 10 orzechów laskowych.
nigraja
18 marca 2013, 12:31nie daj się !
metafizyka
18 marca 2013, 10:14znam mentalność ludzi najpierw patrzą jak wyglądasz a potem jaka jesteś!!!! przykre ale też to przerabiam!!!! Może są wyjatki na tym świecie!!!
maniuraaaaa
18 marca 2013, 10:10kurcze ale ty schudłas wstaw moze jakies porównanie po takim spadku musi być mega różnica