zaczynając od tego, że chyba znowu mnie biorą zatoki, poprzez przymus darmowej opieki nad hordą głupich bachorów, kończąc na ordynarnym obżarstwie. zawsze w piątki jest mi smutno i źle, i obżeram się jak potupana.
jutro już będę grzeczna, ale odnoszę wrażenie, że w poniedziałek będzie naprawdę niewielki spadek wagi, choć cały tydzień jadłam według planu. a moje przeczucia są lepsze niż wróżbita Maciej i jego koszula z żabotem.
do jutra...
kasiqa22
26 stycznia 2013, 12:23co to za objadanie??! nie wolo tak! mam nadzieje że przeczówany spadek wagi zmotywuje Cie by tak nie robić:**
monada
25 stycznia 2013, 20:43skoro zawsze w piątki masz ataki obżarstwa, to może tak naprawde jest efekt czegoś innego? nie wiem, jakiegoś odreagowania albo próba zrobienia czegoś z wolnym wieczorem, ktory możnaby spędzic na jakiejś imprezce?