jak już wspominałam, robiłam kotlety jajeczne . niestety mi nie wyszły, co można zaobserwować na zdjęciu obiadu. masa była kompletną paciają i nie pomogły jej nawet rozsądne ilości bułki tartej. zdesperowana wywaliłam tę masę na patelnię, która na wierzchu się spaliła, w środku pozostała kompletnie surowa. babcia na oko oceniła, że tak ma być, po czym nastąpiła degustacja. szybko zmieniła zdanie i poradziła, bym włożyła to coś do pieca.
moje kotlety w smaku są koszmarne i rozpacz mnie ogarnia, gdy myślę, że jeszcze dzisiaj będę musiała zagrzać je w piekarniku i zjeść.
tylko cztery jajka “zmarnowałam”.
ale się nie poddaję i następnym razem dam więcej grahamki, mniej mleka i nie będę się przejmować kaloriami z bułki tartej.
za to surówka była pyszniasta.
fotomenu z 14 listopada.
śniadanie (po 9:00).
niewątpliwie atrakcyjne parówki z resztką keczupu, który nieestetycznie rozchlapał się na talerzu. do tego ⅓ dużej grahamki i pół pomidora.
drugie śniadanie (okolice południa).
foci brak, ale zdradzę, że była to mała Jogobella brzoskwiniowa i jabłko.
obiad (14:30).
trzy nieszczęsne kotlety jajeczne, hałda surówki z marchewki (4 sztuki), jabłka i nektarynki.
poko (17:00).
również brak foci. resztka surówki obiadowej & ⅓ grahamki.
-------------------------------------
a, i znowu kupiłam sobie konto plus. w sumie to nie wiem, po co.
pozdrawiam cieplutko.
kasiqa22
15 listopada 2012, 23:39jajka fe:P ale poza tym smacznie:) pozdrawiam