jak, ja się pytam...
przecież jem jak Amon Ra przykazał, regularnie ćwiczę, piję gluty z siemienia lnianego...
rano powiedziałam Lubemu, że ja chyba tyję ze stresu spowodowanego presją odchudzania, pod którą jestem. On na to, żebym nie opowiadała bzdur, bo ze stresu się chudnie. i żebym nie szukała sobie głupich wymówek. wtedy Mu wykrzyczałam, że Jego wypowiedź dla mnie brzmi: "tutaj sobie jesz dietetycznie sałatki i kiełki, a po kątach wpierdalasz czekoladę". do tego się popłakałam i miałam rzucić słuchawką, ale w porę się opanowałam i dalej już rozmawiałam z Nim normalnie.
teraz też siedzę i płaczę. w sumie bez powodu, bo łzy same napływają mi do oczu. żeby nie myśleć za dużo o swoim życiu, gram w jakąś strategię turową. po czterech mapach uświadomiłam sobie, że nienawidzę przecież turówek.
dzisiaj znowu randka z sałatką brokułową. mniam.
jogobella1991
17 października 2012, 11:10No niestety czasem do nas kobiet przychodzą takie ciężkie dni, ale nie możesz się poddawać, musisz walczyć i być silną. Powodzenia i nie wyżywaj się na chłopaku, niestety ja tez tak robię :-(
Babeczka84
15 października 2012, 20:02ja też mam jakieś gorsze dni teraz jeśli chodzi o samopoczucie i też mogłabym płakać na okrągło i o byle co :/
Justynak100885
15 października 2012, 14:13czasem tak bywa!!! tylko badz dzielna i nie przerywaj diety! u mnie pewnie zastoj przyjdzie lada moment ;/ milego dnia :*
loczku
15 października 2012, 11:26Kochana ! Spokojnie, to pewnie jakieś wahania stężenia wody w organizmie. Albo potrzebujesz jakiejś zmiany w odżywianiu, bo już przyzwyczaiłaś metabolizm do takiego żarła ? Pomyśl bez paniki i trzymaj się !
ladybabol
15 października 2012, 11:22co tam płakać :) spokojnie już tak dużo osiągnęłaś. Pewnie czasowy taki zastój nie można tak się rozklejać. Będzie dobrze