ostatnio matkę ogarnął szał na pierś kurczaka z reklamy pewnej kostki rosołowej na K. i niemalże co tydzień muszę mieszać kostkę z olejem, która nijak nie chce osiągnąć konsystencji gładkiej pasty i smarować nią pierś kurczaka. jadłam kilkukrotnie i nie jestem tym specjalnie zachwycona. dzisiaj też musiałam zrobić to arcysłone danie. całe szczęście, że mam swoje jedzenie w pojemniku. a swoją porcję kurczaka zamroziłam.
DŚ: mała grahamka posmarowana musztardą kremską, plasterek sera żółtego.
O: szklanka zupy-krem z brokuła, kalafiora i kurczaka; trzy ziemniaczki i trzy ogórki konserwowe.
PoKo: trzy jabłka.
napoje: 6 szklanek wody mineralnej gazowanej, 1 szklanka niesłodzonej kawy z mlekiem, 1 szklanka Pepsi Light, 1 szklanka wody z syropem porzeczkowym - łącznie 9 szklanek płynów czyli 2,25 litra.
aktywność fizyczna: "biegi" po mieście. za drogie bilety tramwajowe, więc wszędzie chodzę.
kasiqa22
29 sierpnia 2012, 19:28nigdy nie jadłam takiego kurczaka, ale też wydaje się być słooony :P też smaruje chlebek musztardą zamiast masła, lubie to :)