Dzisiaj, po dłuższej przerwie, postanowiłem stanąć na wadze.
Trochę miałem duszę na ramieniu, bo jakieś 2 tygodnie temu przysięgłem sobie zwolenienie tempa. Cóż to oznacza? Jem trochę więcej, ale dalej zdrowo i zgodnie z zasadami diety. Bałem się o tyle, że wiem, jak dziwacznie działa mój organizm i co tylko dostanie "więcej" momentalnie wrzuca na tłuszcz. Skurczonych komórek tłuszczowych mam miliony, więc tylko czekają, by coś "dorzucić do pieca".
Więc stanąłem na wadze - a tu - miłe zaskoczenie - waga dalej leci w dół :) Fajnie, bo w najlepszym wypadku spodziewałem się "stania w miejscu" a tu tak miło się mi na serduchu zrobiło, że jednak spadek :)
Po ważeniu zorientowałem się, że to już przeszło 30 kilogramów... Niesamowite... I to w trzy i pół miesiąca.
Kolejne ważenie pewnie jeszcze w tym tygodniu. Dlaczego? Nie wiem, czy ktoś z Was pamięta, ale pisałem, że mam pewien plan na swoje urodziny. Taki mały prezent urodzinowy, który sam sobie chcę sprawić. Co prawda (na szczęście) target, o którym mowa, już osiągnąłem (planowe było zejście poniżej psychicznej bariery trzech cyferek w wadze), ale mam nadzieję, że jeszcze uda mi się parę gram zrzucić. Aktualnie ważę równiutko 97kg, więc waga z początkiem 96.X staje się mocno prawdopodobna.
Urodziny mam już niebawem - 01.05. Nie będą to okrągłe urodziny, bo dwudzieste ósme. Jednakże, ponieważ pierwszy maja wypada w niedzielę, a ja zarówno na niedzielę jak i sobotę mam już plany, więc "komisyjnie" będę mógł się zważyć w piątek rano, bo wieczorem wyjeżdżam. Zatem zostały jedynie 3 dni (wtorek, środa, czwartek) aby coś tam zrzucić na wadze. Mam nadzieję na kupę stresu i bieganiny w te dni. No i oczywiście totalny brak czasu na żarcie. Wówczas może i z pół kilo uda się zrzucić :)
Aktualnie zaczynam zastanawiać się nad nowymi targetami. Teraz już wiem, że tak naprawdę nie chcę ważyć "z dziewiątką z przodu". Chcę ósemkę. Ale co po ósemce - tego jeszcze nie wiem. Tak czy inaczej, z ósemką z przodu to dalej nadwaga. Żeby osiągnąć wagę prawidłową, to według BMI powinienem mieć... siódemkę z przodu. Cholera, to będzie ciężke do zrealizowania... Z resztą sam nie wiem, czy chcę wyglądać "jak chuchro". W sumie, to zawsze budziłem "respekt" z racji gabarytów. Teraz odmłodniałem (cholera!), wyszczuplałem (cholera!) i głos mi się zmienił (cholera!). I po co mi to odchudzanie? :D
iesz4
1 maja 2011, 23:39Jestem pełna podziwu dla twojej postawy. Masz zacięcie... Ja dałam d....y. Nadrobiłam przez święta cały kilogram.
Wendy1983
26 kwietnia 2011, 20:57Uwielbiam twoje komentarze. Jesteś niezly - powodzenia:)
sabedoria09
26 kwietnia 2011, 15:56nic tylko WOW! powiedzieć i 3mac sie diety jak Ty...a rezultaty na pewno beda. pozdrawiam
isulkawiera
26 kwietnia 2011, 14:34Mi trudno zgubić głupie 4 kg , a Ty taki sukces. Pozdrawiam