Aż ciężko uwierzyć, że tak szybko minęły te dni. Jestem zadowolona z wyników oraz samopoczucia i walczę dalej. Poniżej podsumowanie z ostatnich dni.
Data | Waga | Komentarz |
2017-02-02 | 87,3 | Dzień 6 POZYTYWNIE. Cały wieczór gotowania na następne dni dla siebie i rodziny :) Niewielki ból kręgosłupa - raczej nie jest to kryzys ozdrowieńczy - podejrzewam, że to z powodu całego dnia na nogach. Ubrania stają się luźniejsze więc i samopoczucie jest dobre. Odnotowałam dość duży wzrost energii w ostatnich dniach. |
2017-02-03 | 86,9 | Dzień 7 POZYTYWNIE/ OCHOTA NA SŁODKIE. Dziś cały dzień podgryzałam chipsy z buraka - skutecznie w końcu złagodziły chęć na słodkie. Wpływ na to może mieć zarwana noc, nieregularny sen. Dziś też wyjątkowo mocno brakowało mi kawy z mlekiem. |
2017-02-04 | 86,5 | Dzień 8 JAKO TAKO. Od rana memłam
szczęką non stop. Co prawda nic niedozwolonego ale nie mogę się najeść. Co
ciekawe nie mam ochoty na słodkie ani nawet na nic niedozwolonego - jednak w
pierwszej połowie dnia cały czas coś podgryzam. Coś czuje, że jutro będzie to
miało swoje przełożenie na zatrzymanie tych malutkich spadków wagi. No cóż,
lepiej tak niż złamać post :) Za około tydzień postaram się pomierzyć i
sprawdzić jak się ma utrata centymetrów. Jednak już dziś ubrania są wyraźnie
luźniejsze :) aha i jeszcze jedno - oprócz jednej nocy, mam wrażenie, że lepiej śpię, szybciej zasypiam i wstaję z większą energią. Jeszcze nie tak by zapomnieć o kawie ale zawsze to coć :) |
2017-02-05 | 86 | Dzień 9 MASAKRA!!!/ MIMO WSZYSTKO POZYTYWNIE :) Odwiedziny u rodziców. Z każdej strony atakowały mnie smakołyki, wypieki, mega smaczna polska kuchnia, słodycze, śniadanka i takie tam inne. Myślałam, że zdechnę… Uroki dużej rodziny i przyjeżdżania wszystkich na weekendy - oczywiście z masą żarcia. Nie złamałam się. Patrząc na pączki jadłam swoje warzywka. Kocham rodzinę całym sercem - jednak w danym momencie Ich nie cierpiałam (oczywiście żartuję) :) Dodam, że to same chuderlaki i mogą się obżerać bezkarnie. Jednak wygrałam z samą sobą i jestem bardzo z siebie dumna :) To był na razie najgorszy do przetrwania dzień. |
2017-02-06 | 85,8 | Dzień 10 Jako tako / Całkiem dobrze. Byłam dziś u lekarza. Okazuje się, ze muszę przeprowadzić pełny przegląd siebie :) Rozmawiałam z lekarzem o poście na którym jestem i nie miał większych oporów. Rozmawialiśmy o założeniach i zasadach obowiązujących w trakcie postu. Zlecił mi badanie krwi i moczu w pierwszej kolejności. W zależności o wyników badań (będzie wiadomo w poniedziałek) zaproponował bym na czas kolejnych badań rozpoczęła mniej restrykcyjną dietę - np. wychodzenie. A po zakończonych badaniach mogę wrócić do postu. Wolałabym nie ponieważ jestem zmotywowana i dobrze się czuję. Zobaczymy w poniedziałek 13.02. A do tego czasu będę cały czas trzymać się zasad. Musiałam przygotować się do badania więc od kolacji już na czczo z niewielką ilością wody. |
2017-02-07 | 85,7 | Dzień 11 POST POZYTYWNIE / DZIEŃ TROCHĘ GORZEJ Trzymam się zasad. Może dziś trochę za mało wody wypiłam - ograniczenie ze względu na poranne badanie na czczo. W sumie do 14:00 nic nie jadłam i nie piłam i ciężko mi nadrobić nie wypitą w ciągu dnia wodę. Mniej wypitej wody dla mnie = mniejszy spadek na wadze. No cóż - badań sie nie przeskoczy. |
2017-02-08 | 85,2 | Dzień 12 POZYTYWNIE. W pracy bez głodu - fajny dzień z uregulowanym żywieniem. W domu sprzątanie a wieczorem kino. Przygotowałam sobie już przekąski w postaci pieczonych talarków z buraka i marchewki. Chipsy do kina jak znalazł :) Zostało mi do zrzucenia 200 g by osiągnąć I próg, który sobie wyznaczyłam czyli 6 kg w dół. |