Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Spadło sadło i biegowe przemyślenia


Sprawa nr1-ruszyło w końcu! Tydzień ta wredna małpa pokazywała 73,5, a dziś z dnia na dzień schudłam 0,7 kg ;) Ciekawe, czemu to zawdzięczam? Czy mojemu całodziennemu, regularnemu popijaniu wody (wysikałam tłuszcz, ale jazda!), czy braku typowego obżarstwa i podjadania. Zdecydowanie to drugie ;) Teraz tylko się trzymać założeń i będzie ok!

Byłam rano pobiegać, to dzisiejsze postanowienie. Zacznę od tego, że pogoda za oknem była niezachęcająca: ledwie się obudziłam, a już słyszałam wiatr i krople walące o parapet. Ciężko było wstać, ale jak nie pójdę biegać rano, to już w ogóle. Znam siebie i swojego lenia na spółkę z wymówkami. Jak w końcu wstałam okazało się, że padało, ale już nie pada. Śniadanie, ubieranie, jeszcze trochę i wyjdę z domu... przylało niesamowicie. Jak tylko się trochę uspokoiło, to ja wyskoczyłam na powietrze, przebiegłam 10m i znowu lunęło. Przy okazji dodam, że wcale nie było łatwo wyjść za próg mieszkania: "zaraz znowu zacznie padać!/nie, już wszystko co miało wypadać wypadało", "ludzie się będą na Ciebie dziwnie patrzeć, taka pogoda, a Ty idziesz biegać.../taka pogoda to ludzi nie spotkam, poza tym wolę biegać, jak nikt nie widzi, w samotności", "zrobię to, przełamię się, zawsze musi być ten pierwszy raz w deszczu", "może nie będzie tak źle, muszę w końcu wyjść!"... Wnioski z tego biegu mam bardzo różne, mimo, że trwał on ledwie 35 min. Jeśli nigdy jeszcze nie biegałeś/aś w deszczu-wyjdź i zrób to. Zdziwisz się, ilu ludzi nie odstraszyła pogoda, a ilu wśród nich biegaczy to głowa mała! Poza tym to tak naprawdę bardzo przyjemne biec, gdy lecą na Ciebie chłodne krople. Czujesz się trochę jak małe dziecko bawiące się w kałuży. Pamiętacie to uczucie beztroski? Jeśli nie, tym bardziej idźcie biegać w niepogodę ;) Zdecydowani? W gęstym lesie nie zmokniesz. Pod warunkiem, że nagle nie zawieje wiatr i wszystko na Ciebie nie spadnie ;) Liście, a nawet same konary potrafią stworzyć świetny parasol. Jeśli na Twojej ścieżce biegowej da się znaleźć takie miejsce, to lepiej dla Ciebie-jak będziesz miał dość deszczu (w co nie wierzę) to możesz się schować. Ubierz się w wygodne i sprawdzone ubrania, zwłaszcza, kiedy planujesz dłuższy bieg i pokonywanie swoich słabości. Mi dziś spadały spodnie, bo ciągnął je w dół telefon, a gumkę miały delikatną i nawet sznurek nie pomagał. Wyjęłam telefon i standardowo schowałam w stanik, ale postanowił stamtąd się ewakuować, więc skończył w ręce. Kabel schowałam sobie w rękaw koszulki-chociaż tyle myśli technicznej i nie pętał mi się wszędzie. Trzymanie w rękach czegokolwiek odbiera prawdziwą przyjemność z biegu. Tymi kilkoma przemyśleniami kończę ten wpis. Trzymajcie się ciepło!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.