Jakie to dziwne uczucie poczuć swoje mięśnie brzucha... pod grubachną warstwą tłuszczu. Niemożliwe? A jednak da się ;) Siedząc przy komputerze, słuchając dobrej muzyki i czytając coś, podparłam się pod boki i zaczęłam "wiercić" na krześle. Zdziwiłam się dość mocno, gdy po kilku takich wygibasach=spięciach brzucha, uświadomiłam sobie, że tam są mięśnie! I to całkiem niezłe zdaje mi się. Co w sumie jest możliwe, bo brzuch ćwiczę, może nie regularnie, ale na tyle, by mięśnie były w formie. W każdym razie-skośne są tam na pewno! :D I wiecie co? Ciekawa jestem jakby wyglądały bez tłuszczowej pierzynki. Motywuje mnie to!
Teraz opowiem Wam o moim nowym/starym sposobie na zmianę nawyków. Najpierw jeszcze kilka pojęć: postanowienie miesięczne-zakładam sobie, że codziennie, przez równy miesiąc, będę wykonywała daną czynność. Postanowienie tygodniowe-j.w. z tym, że czas trwania to tydzień i zmiana na coś innego. Postanowienie dzienne-co dzień coś innego.
1. Dzienniczek-zapisuję w nim jakie posiłki i o której godzinie jadłam. Zamierzam poszerzyć wpisy o nastrój jaki towarzyszył tym posiłkom oraz okoliczności. Najpierw jednak próbuję pamiętać o tym, by w ogóle wpisać coś w mój zeszyt ;)
2.Postanowienie miesięczne - obecnie w fazie realizacji - codzienne picie szklanki czerwonej herbaty. Jest całkiem nieźle, mijają 3 tygodnie, a mi się udaje :D
3. Postanowienie tygodniowe- do tej pory szło w kratkę - codzienne, dobre rozciąganie łydek i wewn. mięśni ud-może dwa dni faktycznie takie było ;) Inny przykład - codziennie 8 min abs wyszło w 100 %. Nie bez wyrzeczeń, ale udało. A obecnie ćwiczę skupianie się na posiłku.
4. Postanowienia dzienne - z reguły udaje się dotrzymać, chyba, że dotyczy ono słodyczy. Przykładowe: rozciąganie nóg; rozciąganie-całość; dzień bez słodyczy; bez słodyczy do godz. ... ; bieganie.
Myślę, że powoli uda mi się wyrobić w sobie dobre nawyki odpowiedniej diety i regularnego treningu, a co za tym idzie - w końcu zacznę chudnąć! Oby...