Ogarnęłam się trochę, mam plany, żeby do 6 grudnia na wadze było 61 kg. Może trochę za wysoka poprzeczka, ale zobaczymy co da się zrobić...
Dzisiaj:
- śniadanie: owsianka z bananem, pół mullera
- 2śn- druga połowa mullera, pomarańcza (przed treningiem wpadło, czyszczę lodówkę, a termin się kończy i ooo!)
- obiad: brukselka gotowana, ryż z curyy, szczypiorek (za duża porcja, ale już trudno)
- W planach kawa, reszta gotowanej brukselki, jogurt.
- Dzisiaj na treningu: 30 minut ćwiczeń siłowych, 30 cardio.
Muszę przyznać, ze na siłowni z całego sprzętu kocham najbardziej SCHODY. Wystarczy 10 minut porządnego tempa i jestem mokra. Staram się urozmaicać sobie na nich ćwiczenia, wymachy nóg na pośladki, wchodzenie po dwa schodki. Zapewne wynik spalonych kalorii jest znacznie zawyżony, ale czuję, że wtedy faktycznie pracuję!
Awww, tak kobieco!
angelisia69
22 listopada 2016, 18:15Powiem Ci co do planu-nie wymagaj za dużo id siebie bo będziesz pod ciągła presją.lepiej sobie ustalić że POSTARAM się schudnąć ok.tyle czy tyle ale przede wszystkim ważne będzie dla mnie to jeśli wytrwam w zdrowych nawykach. Bo to zsprocentuje na przyszłość!szkoda ze na silce nie mam schodów, ale za to łapie dwa ciezarki w ręce i wchodzę na skrzynie potem schodze też podobna praca dla nog
angelisia69
22 listopada 2016, 18:14Komentarz został usunięty
angelisia69
22 listopada 2016, 18:14Komentarz został usunięty