Świątecznego obżarstwa dzień drugi.....
Przeczytalam kilka pamiętników. Widać nie tylko ja boje się świąt.Te nasiadówki to istny horror dla nas odchudzających się. Może macie na to jakiś sposób - ja niestety nie!!
Przy stole jakoś nie umiem niczego sobie odmówić. Kiedy patrzę na te pyszności, które zachęcają mnie swoim wyglądem i zapachem jakby szeptały mi do ucha: " zjedz mnie, zjedz mnie, zjedz mnie..........." i znikąd pomocy, żadnej drogi ucieczki!!!.
Ach..........ten żurek z białą kiełbaską i jajeczkiem, kaczusia pięknie zarumieniona nadziewana jabłkami, a druga kaszą gryczaną i żurawiną, te mięsa pieczone i do tego sałatki i surówki. ...........a na deser ten serniczek z czekoladą, mazurek i ta babka. Mniam.........
Rezultat oczywiście jest taki, że obudziłam się bez uczucia głodu.
...... i co z tego, że nie jadłam kolacji jak i tak po sutym obiedzie nie chcialo mi się jeść!!
WESOŁYCH ŚWIĄT dziewczyny. Jakoś to przetrwamy!!!
puszysta43
6 kwietnia 2015, 14:08trzeba miec silna wole :)
Lopacianka
7 kwietnia 2015, 14:37Najgorsze jest to, ze właśnie ja jej nie mam :-(