Raport 8#
- jedzenie OK
- zero słodyczy
- 1,5 h snowboard
Po południu wpadło nieplanowane półtorej godziny na stoku. Pierwszy raz w tym sezonie miał być ostrożny, powolny, krótki... ale gdzie tam ! Po każdym zjeździe byłam cała zdyszana i mokra jak mysz, ale tak to kocham, że po prostu nie dało się skończyć. Koniec przyszedł dopiero z zamknięciem stoku
Dlatego bieganie znów odpadło na rzecz deski. Nie żałuję, to był znacznie cięższy wysiłek - teraz ledwo chodzę, ciągle czuję wymęczone uda i plecy Tak to już jest, jak się nie ma zaplanowanego startu i nie ma określonego planu pod konkretny bieg. O wiele łatwiej jest sobie odpuścić albo coś pozamieniać, tak jak dziś.
Miałam dzisiaj w planie wypróbować Insanity max. Niestety dzisiaj już tylko leżę i kwiczę... Jutro obiecuję poprawę
Dzisiejsza zamiana zdecydowanie na plus, kocham taką zimę !
Trzymajcie się ciepło
phyrexia
11 stycznia 2015, 07:32Trzymaj tak dalej :-)
crawling
10 stycznia 2015, 18:13zaje***cię! Oj zazdroszcze :D
agab2
10 stycznia 2015, 17:33a zmiana w treningach na pewno też jest dobrym pomysłem, więc nie miej wyrzutów że nie biegałaś :P
agab2
10 stycznia 2015, 17:33zazdroszczę tej deski :) Sama bym chętnie sobie teraz poszusowała :)