Zobaczyłąm spadek wagi. -3.3 kg
I co?
Zawsze muszę wszystko zepsuć.
Chociaż może nie było tak źle? Nie chcę sprawdzać, nie wejdę jutro na wagę. Wiem, że oddaliłam się od 111 na zawsze i to już nigdy nie wróci. Zostawiam ten dzień za sobą, nie będę już do niego wracać. Czasu nie cofnę, a nie będę się zadręczać, bo co się stało to się nie odstanie.
Nie mogę znieść, że w Polsce już wakacje :D Ja kończę dopiero 19 lipca.
A co do pogody, o której piszę coraz częściej to powiem, że przez ten deszcz i chmury od kilku miesięcy te nadchodzące wakacje wydają się takie nierealne. Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, że gdzieś indziej może być ciepło. I tak spoglądam codziennie na prognozę pogody, codziennie pojawia się nowy dzień i jak prognoza sięga tak do 27 lipca sam deszcz. Jak ja to wytrzymam?
I na koniec wpisu chciałabym podzielić się z wami moją kolejną motywacją. Nie wiem, czy już o tym wspomniałam, ale waga rujnuje moje marzenia. Zanim przekroczyłam 85 kg moją pasją było jeździectwo.
Nadal jest, ale niestety waga mi na to nie pozwala. Nie chcę rujnować swojego życia, marzeń i pasji. Jeździłam całe swoje życie, odkąd sięgam pamięcią. A teraz co? Muszę rezygnować z czegoś, co tak bardzo kocham i to z własnego wyboru.
Paluniaa
28 czerwca 2013, 22:37Kocham konie, ale powiedziali mi, ze moja waga moze wyzadzic nieodwracalne szkody koniom, wiec nie mam szans na jazde az spadne do 80 kg. Piekne zdjecia. Sama kedys jezdilam. Konie sa cudowne
GlossyLady
28 czerwca 2013, 22:22Jeszcze wrócisz do jeździectwa, wytrwałości! :)