Po kiepskim lutym, który w większości przechorowałam, nadszedł łaskawszy dla mnie marzec. Mam motywację do odchudzania, a poza tym cieszy mnie, że niedługo będzie wiosna, a ja zawsze najlepiej się wtedy czuję i mam najwięcej energii. Jeśli chodzi o ćwiczenia, to zwiększyłam ich intensywność dodając do dywanówek rower stacjonarny i w efekcie ćwicząc prawie dwie godziny 4-5 razy w tygodniu. Z dietą też jest ok, nie mam żadnych napadów głodu, jem zdrowo i piję dużo wody oraz czerwonej herbaty. Dzięki temu waga wreszcie ruszyła i schudłam 2 kg w dość krótkim czasie. Mam nadzieję, że do maja schudnę kolejne 2 kg, bo z wagą 66 kg zaczynałam się robić w miarę szczupła. Ostatecznym celem będzie waga poniżej 65 kg. Trochę jestem zła na siebie, że w jakimś tam stopniu zaprzepaściłam to, co osiągnęłam rok temu, bo przez jesień i zimę przytyłam łącznie 5 kg. Tym razem na to nie pozwolę i gdy już schudnę ile chcę, to poważnie przyłożę się do fazy stabilizacji.
Ostatnio oglądałam też swoje zdjęcia z czasów kiedy ważyłam ponad 80 kg (a jeszcze w 2014 tak było) i się zastanawiałam czemu wcześniej nie przyszło mi do głowy, żeby schudnąć. Jakoś długo zajęło mi dojrzewanie do decyzji o odchudzaniu. Cały okres nastoletni i połowę studenckiego byłam gruba, a przez pewien czas nawet otyła. Mogłam się wcześniej ogarnąć, bo widzę po sobie jak odżyłam rok temu kiedy nie miałam już nadwagi. Nie znaczy to jednak, że moje życie jakoś diametralnie się zmieniło po schudnięciu. Natomiast poprawił się na pewno mój stan psychiczny i wzrosła mi samoocena.
roogirl
10 marca 2016, 20:55To prawda wiosna sprzyja ogarnianiu się :)
motylem_jestem
10 marca 2016, 15:22Piękna rutyna ćwiczeniowa! Muszę chyba popracować nad swoją :) xxx