Wielki kambek po raz 1500100900 o_O
Załamałam się ile to już razy zaczynałam :D dobra tym razem nie padnę :P no kurde nie mogę, kolejne wakacje bać się GreenPeace ;) dość tego ;)
Zaczynam 3-ci tydzień
Od wczoraj już przeszłam na II fazę South Beach, na wadze prawie -7kg, co mnie cieszy niezmiernie :) chociaż miałam wczoraj kryzys na widok wielkiej paki Toffifee ;) zjadłam jednego, przyznaję, ale jak na 2 tygodnie to i tak mały grzeszek ;) póki co się trzymam dzielnie, piekę sama chlebuś pełnoziarnisty, warzywa kupuję tonami, zacisk zębów i do przodu ;)
Wielki kambek ;)
Po roku i kolejnych, dodatkowym kilogramach motywacja w końcu wróciła. Od poniedziałku zaczęłam dietę south beach i jak na razie -3kg. Głodna nie jestem, nawet na słodkie specjalnie nie mam smaku. Tłusty czwartek mnie nie złamał, chociaż pączki wyzierały z każdego kąta w pracy i w domu, ale przede mną pierwszy weekend na diecie, a weekendy jak wiadomo są najgorsze, bo cała regularność jedzenia bierze w łeb. Will see. Trzymam kciuki sama za siebie ;p
Śniły mi się Snickersy:))
Gdybym dziś w nocy miała pod ręką batonik moja silna wola nie dałaby rady. Wklęsły żołądek przyklejony do kręgosłupa wołał nocką o Snickersa, że nawet mi się przyśnił :D obudziłam się z takim na niego smakiem... na szczęście do rana mi przeszło:)))
Nie wytrzymałam dziś i się zważyłam :P przekroczyłam magiczną barierę 84,9 :D juhuuu
zero czasu to też niezła dieta:)
Dziecię postanowiło zajechać mnie na śmierć. Żywcem. Co prawda padam na cycki, ale z drugiej strony nie miałam czasu zastanawiać się nad zawartością lodówki i mimo, że zjadłam dziś dwie bułki grahamki bilans wyszedł na 1100kcal, więc luzik. Nie ważę się cały tydzień, w sobotę okaże się, czy pomysł był dobry, czy jednak lepiej kontrolować się co dzień :)
Z tarczą:)
Dzisiejszy urodzinowy grill z suto zastawionymi stołami nie zrobił wrażenia na moim Małym Głodzie:) pochłonęłam jedynie jedną kiełbaskę z grilla z sałatką i Colę Zero, jestem z siebie dumna ;)
Do tego 15 minut skoków na trampolinie i tradycyjnie kilka rundek z Potomką i mogę spać spokojnie :-)
Sukces osiągnięty! :-)
Czynniki sukcesu
- nie jem słodyczy, smażonych potraw, jem mniejsze porcje, nie piję słodzonych napojów, nie podjadam między posiłkami, staram się więcej ruszać.
zło czai się na stole:)
Zjadłam 1 delicję. Leżała bestia na stole i patrzała na mnie tymi czekoladowymi oczyskami no i poległam... pół godziny spaceru z wózkiem, pół godziny wyrzutów sumienia, a tu doczytałam, że to tylko 55kcal :) odżyłam na nowo :D potraktuję to jako podwieczorek i będzie mi darowane. :P
Muszę nakazać małżonkowi, żeby mi wagę schował na tydzień, bo ja głupia ważę się codziennie, a co to za bezsens i czasu strata. No i przyjemniej spojrzeć na 1kg mniej, niż codziennie 20dag :P
zdjęcie zrobię:)
Zrobię sobie zdjęcie w bieliźnie, brrrr....ale tak dla potomnych, bo mam nadzieję już NIGDY tak nie wyglądać :)
hmmmmm
Tak patrzę na te modele 3D i albo one są mega optymistyczne, ale ja mam lustro popsute...bo moja obecna sylwetka niestety nie wygląda jak ta na monitorze :/
Trzymam się, w dwa tygodnie 4,5kg to chyba nienajgorszy wynik. Ale jutro znowu urodziny uffff, ciągle kłody pod nogi :D a tak bym pizze zjadła.........myślę, że jak wytrwam do przyszłej niedzieli i zrzucę jeszcze chociaż 1,5kg, to zamówię sobie taką dużą pachnącą a co :D będzie to moja nagroda :)