Jak już wcześniej pisałam, wybraliśmy się wczoraj z rodzinką do mojej przyjaciółki mieszkającej w Toruniu. Nietrudno się domyślić, że ten dzień nie należał do szczególnie dietkowych, ale nie martwię się, bo dziś już wróciłam do mojego jedzonka. Jeśli przeanalizuje wczorajsze menu, to i tak nie było najgorzej. Zjadłam kawałek tortu czekoladowego i sernika dietetycznego (z małą ilością cukru, bez tłuszczu), piłam cydr jabłkowy i gruszkowy, ale z jedzeniem trzymałam się dzielnie. Chyba mi się żołądek skurczył, bo bardzo szybko czułam się syta. Jedyny minus - piłam za mało wody, ale obawiałam się wyjścia na miasto z pełnym pęcherzem
Moja przyjaciółka zobaczyła mnie po 4 tygodniach i twierdzi, że widać już różnicę, zwłaszcza w udach
PS. Wyciągnęłam w sobotę z szafy spodnie, których długo nie nosiłam, bo były zbyt ciasne, a teraz są nawet trochę za luźne