Jak w tytule, dziś 24 dzień mojej diety... Jak mi idzie? Ja jestem z siebie bardzo zadowolona...zwłaszcza ostatni tydzień był wzorowy. Od niedzieli kijki codziennie, przez tydzień zjedzony tylko jeden lód podzielony na 2 dni. W tym tygodniu moja dieta nie wymagała ode mnie wielkiego wysiłku, jakoś tak samo przyszło... oby tak dalej. Wiem, ze przyjdzie moment kryzysu, ale wierzę, że mnie to nie złamie i nie zniechęci. Zaczynam zauważać pewną różnicę w swoim wyglądzie, ubrania również zrobiły się luźniejsze, a to dla mnie ogromna motywacja.
Wczorajszy dzień wyglądał następująco:
śniadanie: 2 łyżki musli z bananem i 2 łyżkami jogurtu naturalnego,
obiad: 2 łyżki ziemniaków i gołąbek (bez sosu)
wczesna kolacja: 2 kawałki razowca z polędwicą sopocką, ogórek kiszony i pomidor, łyżka sałatki warzywnej
Wieczorem zjadłam kawałek arbuza - wiem, że nie powinno się jeść owoców w drugiej części dnia, ale miałam na niego ochotę, więc sobie pozwoliłam. Przez cały dzień nie odczuwałam głodu, nawet wizyta na kawce u rodziny nie złamała mnie - wypiłam tylko 2 czerwone herbaty.
Jutro jedziemy z mężem i dzieciakami do mojej ukochanej przyjaciółki, która mieszka w Toruniu. Karola obiecała mi dietetyczny obiad Ona twierdzi, że przybyło jej tu i ówdzie, dlatego motywuję ją do podjęcia działań. Karola chce się odchudzać, a ja marzę o tym, aby wyglądać tak jak ona obecnie Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia
Zmykam spalić trochę kalorii przy sprzątaniu.
A jak tam u was Kochane?
BedeWalczycDoKonca
16 sierpnia 2014, 11:22Rzeczywiscie masz racje z tym, ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia... Poza tym im wiecej czlowiek ma, tym wiecej chce, wiem sama po sobie... ;p Zycze Ci powodzenia w dalszej drodze ;)