Dopiero dziś wszystko nadrabiam... W czwartek kończyłam pracę o 12:00 i gnałam do domu bo mój już był od 9:00 i czekał na mnie... Pisał że czeka w łóżku więc gnałam jeszcze szybciej a tu się okazało że był w ubraniu i tylko się położył bo 12h podróż go wymęczyła... w piątek musiałam iść do pracy ale po pracy znów razem... w sobotę i niedziele miałam wolne więc byliśmy razem przez cały czas...
Ostatnio śniło mi się że wybieram wózki dziecięce... I szczerze mówiąc istnieje taka możliwość za parę miesięcy te dni i noce były bardzo ale to bardzo intensywne... Dopiero wczoraj pojechał do siebie i znów widzimy się w sobotę od samego rana... już odliczam dni...
Dzwonił w niedziele do niego jakiś kolega i zaproponował mu aby przyjechał do niego do Niemiec w następny poniedziałek bo jest praca od zaraz gdzieś zaraz koło Berlina, więc zdecydowanie bliżej... Zawsze mogę jechać do niego na weekend...
Ledwo się nim zaczęłam cieszyć to znów planuje wyjazd... Miałam go nie puścić już więcej ale nie mogło mi to przez gardło przejść... Nie chcę go ograniczać i decydować za niego... Ehhh...