Córcia była dziś okropna, wcześnie wstała i od rana była marudna, piszcząca, śpiąca... Niczym nie chciała się zabawić, na dworze tylko najlepiej żeby noszono ją na rękach. Po drzemce trochę się uspokoiła ale drzemkę miała stosunkowo szybko więc o 18stej myślałam, że już z nią oszaleję. Posiedziała długo w wannie, bo chociaż tam była spokojna i tak zleciał nam czas do 20stej, w sumie to ja sprzątałam po kolacji, a w 80% w tej wannie pilnował ją Luby (w końcu coś u niego ruszyło w poczuciu obowiązku wobec własnego dziecka :)).
Luby zalicza masę wpadek tych w 'swoim' stylu ale uczymy się o nich rozmawiać, korygować te błędy. Ja nie jestem bez wad, staram się też wprowadzać jakieś zmiany u siebie, dać coś z siebie, żebym nie była tą leżącą i tylko wymagającą. Już zauważyłam, że najwięcej kłócimy się kiedy robimy coś razem a przy tym nie rozmawiamy, kiedy karmiąc we dwoje dziecko każdy ma inną wizję zabawiania jej, albo każdy ma swój sposób na to, żeby nie płakała podczas mycia włosów, nie konsultujemy tego jak to widzimy, każdy stara się swoje zamiary zamienić na czyny i jest! Jest jedna wielka kłótnia! Dlatego staramy się dużo rozmawiać, mówię co ja teraz mam zamiar zrobić, a co dobrze by było żeby on w tym czasie robił, zanim coś zrobimy to przegadamy to po prostu. Kiedy ubieram córcię na dwór, to on też ubiera się w tym czasie, wychodzą razem, a ja wtedy zbieram na spokojnie wszystko do kupy, ubieram się i wychodzę. A jeszcze niedawno było tak, że darliśmy się w takich sytuacjach niemiłosiernie. Zanim gdzieś wyszliśmy to on już miał ciśnienie do takiego stopnia podniesione, że aż się w nim gotowało, a ja gdzieś tam po ciuchu roniłam łzy, żeby dać upust emocjom. Tak wyglądało każde nasze wyjście, a teraz jest inaczej... Mam nadzieję, że na każdej płaszczyźnie powoli małymi krokami dojdziemy do takowego porozumienia. Liczę na to, że z terapią na pewno się uda.
Idę do mojej sterty prasowania... Samo się nie wyprasuje :)
BridgetJones52
8 listopada 2015, 07:06Ja zawsze powtarzam, że rozmowa i sex, to klucz do udanego związku. Jeśli nawet jeden z tych dwóch elementów jest udany, ale drugi kuleje, to nie ma mowy o szczęśliwym związku. Pracujcie nad komunikacją w waszym związku, bo o wiele łatwiej jest z kimś pójść do łóżka, niż szczerze porozmawiać.
aluna235
6 listopada 2015, 22:21To się nazywa docieranie. My z mężem największy kryzys mieliśmy jak nasze dziecko było małe, ale rozmawialiśmy dużo i to było ważne. teraz jest już spokojniej, nie chciałabym wrócić do tamtych emocji. Pozdrawiam
Lekochna
6 listopada 2015, 22:23Już się kiedyś dotarliśmy, ale dziecko wywraca zycie do góry nogami i trzeba odnaleźć się w nowej ale już starej sytuacji... również pozdrawiam :)
aluna235
6 listopada 2015, 22:26Tak, to prawda w 100% Trzymaj się Kochana :)