Zacznę może od tego,że Mel-B nie było-(i tu nie mam nic na swoje usprawiedliwienie),ale był 10 minutowy mix mojego autorstwa,takie tam przysiady pajacyki skakanka,podskoki wszystko po 1 min i zmiana.Spociłam się nie powiem- także aktywność choć mała ale była.
Ditekowo dziś miałam -choć mielone mama serwowała z ziemniaczkami i surówką z kapusty oraz marchewczki w majonezie.To zjadłam sobie wersje lait tj,pulpecik gotowany i sałatka lodowa z korniszonami,sokiem z cytryny i łyżeczką oliwy. Zjadłam też polówkę makreli na kolację(tak tak omega "jakieś tam" zawsze się przydadzą) oraz 3 kubki zielonej herbaty(zamiast czerwonej) aha i 1 litr wody. Tak się zastanawiałam czy napisać o tym czy nie by nie zapeszać ale dziś przez chwilę waga zatrzymała się na 52,9kg i mówię Wam to dało mi dużo energii na cały dzień,że słowa nie powiem o aspekcie czysto motywacyjnym .
W ciągu dnia - wokół mnie jest dziesiątki pokus,którym mówię NIE,a to paluszki serowe na stole,albo zapiekanka w lodówce,świeżutkie pachnące bułeczki,pizza zamówiona przez brata,placuszki mamy,nutella synka w szafce obok makaronu-no bywa czasem ciężko nie powiem,jednak na chwilę obecną musze przyznać że daję radę i jestem pełna optymizmu,a co najważniejsze nadal walczę!!!
P.S- teraz wszyscy wiedzą gdzie trzymam nutelle;-)
Ditekowo dziś miałam -choć mielone mama serwowała z ziemniaczkami i surówką z kapusty oraz marchewczki w majonezie.To zjadłam sobie wersje lait tj,pulpecik gotowany i sałatka lodowa z korniszonami,sokiem z cytryny i łyżeczką oliwy. Zjadłam też polówkę makreli na kolację(tak tak omega "jakieś tam" zawsze się przydadzą) oraz 3 kubki zielonej herbaty(zamiast czerwonej) aha i 1 litr wody. Tak się zastanawiałam czy napisać o tym czy nie by nie zapeszać ale dziś przez chwilę waga zatrzymała się na 52,9kg i mówię Wam to dało mi dużo energii na cały dzień,że słowa nie powiem o aspekcie czysto motywacyjnym .
W ciągu dnia - wokół mnie jest dziesiątki pokus,którym mówię NIE,a to paluszki serowe na stole,albo zapiekanka w lodówce,świeżutkie pachnące bułeczki,pizza zamówiona przez brata,placuszki mamy,nutella synka w szafce obok makaronu-
P.S- teraz wszyscy wiedzą gdzie trzymam nutelle;-)
grgr83
23 lutego 2013, 09:53Ekstra 52 kg, to najlepsza motywacja :)))) jej mnie nutella męża też czasem kusi, kideyś to łyżeczką potrafiłam ją jeść...
Magdam5i
21 lutego 2013, 20:12Ja tez jestem na dobrej drodze! Powodzenia :)))
Robustesse
21 lutego 2013, 18:56U mnie spowodowało to wczorajsze obżarstwo :-D Dzisiaj jednakże jest już ładnie i nie mam ochoty nawet na więcej :-) Miło, że ktoś rozumie moje odczucia :-) Pozdrawiam jeszcze raz bardzo serdecznie!
Robustesse
21 lutego 2013, 18:00Ja na razie unikam słodkości, ponieważ ich po prostu nie zakupuję, ale jutro wraca moja mama zza granicy i jak to ma w zwyczaju przywiezie dziesiątki słodkości, także czuję ogromne wyzwanie przed sobą :-) Powróciłam na 1 000 kcal. Nie wiem czym to jest uwarunkowane, ale na 1 000 kcal muszę rezygnować z czegoś i myśleć jak zmieścić się w bilansie i czuję, że jestem wówczas na diecie. Natmiast na 1 500 jadłam w sumie wszystko, nie musiałam rezygnować i już mi się wczoraj wilczy apetyt włączył i nie potrafiłam zrezygnować i powiedzieć sobie stop. Na 1 000 kcal jestem świadoma swojej diety, wiem że wkładam w nią wiele wysiłku i to mnie motywuje, aby nie zepsuć wszystkiego :-) Pozdrawiam :-)
Julitta1982
21 lutego 2013, 17:12Super że potrafisz walczyć z pokusami, mam nadzieję że przyjdzie taki dzień kiedy i ja się nauczę tej ciężkiej sztuki. Nawet 10 minut ćwiczeń się liczy, lepsze to niż nic. Ja zrobiłam dwa dni przerwy od Ewy, ale dziś wracam do gry. Trzymaj się, serdecznie pozdrawiam:)
Okruszek83
21 lutego 2013, 16:29No.. dajesz rade :) Ciężko się oprzeć na pewno, ale grunt, ze te 10 min ruchu było. Wszystko się liczy :)
mili80
21 lutego 2013, 09:35No tyle pokus, a Ty tak dzielnie się trzymasz w dietce :) Mała aktywność, ale przy dzieciaczkach bieganina także też spalasz przy nich :) A pizzy pachnącej bym się chyba nie oparła, także myślę, że waga doceni Twoje wyrzeczenia :)
Jess82
21 lutego 2013, 08:47Oj gdybym mieszkała z rodzicami też byłoby mik trudno. Pieczywko, kluski, kluseczki, boczusie, sery żółte, słodycze ach uroki mieszkania osobno - w lodówce musztarda i światło:)
Kasia2701
21 lutego 2013, 07:01Gratuluje wytrwałości!!!! grunt to pozytywne myślenie a tego ci nie brakuje widzę. Powodzenia w dalszej walce, trzymam kciuki:):)))
LillAnn1
21 lutego 2013, 00:49tylko gratulować,to świetnie kochana,ze tak się twardo trzymasz :D
basterowa
20 lutego 2013, 22:51Super się trzymasz :)
biedrona48
20 lutego 2013, 22:45Eh ta nutella ... :)
Zakoloryzowana3
20 lutego 2013, 22:41Oh skąd ja to znam... te pokusy. Gdzie się człowiek nie spojrzy tam są;D