Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
25 wrzesień - spotkanie z chłopakiem, miła
kasjerka i niemiła kasa


Zjedzone kalorie: 1386 kcal

Aktywność fizyczna: spacer na pkp na pociąg 

Poziom zmotywowania: pnie się w górę i czeka na poniedziałek


Super dzień, super ranek! Wstałam o 6 posiedziałam przy komputerze, o 9 poszłam się kąpać a o godzinie 11:10 wyszłam na pociąg. Dzisiaj jadę do Leszczyn, już nie mogłam się doczekać. W końcu zobaczę się z chłopakiem. Strasznie się stęskniłam (zakochany)

Co prawda cały dzień przesiedzieliśmy na kanapie oglądając na necie stare odcinki programu mam talent i film Siedem z 1995 roku. Bardzo fajny a końcówka taka smutna. Zło zwycięża. 

Wiem, że lepiej jak byśmy poszli na spacer ale pojeździli na rowerze ale pogoda nie sprzyja. Poza tym tak nie oglądam telewizji więc troszku mi się należy ;).

O godzinie 18:30 wyjechaliśmy z domu i pojechaliśmy do Tesco. Nie kupiłam żadnych ciasteczek mimo iż była promocja na cukierki i ciastka, np. 100 gram ptasiego mleczka kosztowało około 1,05 zł. Jestem z siebie dumna, kupiliśmy za to po paluchu z serem i bekonem :D. W kolejkach była duża sterta ludzi więc stwierdziliśmy, że spróbujemy tej kasy gdzie samemu sobie nabijasz produkty. 

NIGDY WIĘCEJ TEGO NIE ZROBIĘ!!! Zawsze byłam temu przeciwna bo takie maszyny zabierają pracę ludziom ale poza tym to była to totalna porażka. Nie dość, że co chwila pikała i mówiła, że mamy czekać na pomoc mimo iż nic się nie działo i po chwili wyłączał się ten komunikat to nigdzie nie ma zapisane więc nie możesz tego wiedzieć czy to co kasujesz jednak jest w promocji czy nie. Dopiero jak dostajesz rachunek to pisze czy Ci odjęło te złoty coś czy nie. Oczywiście nie wiedzielibyśmy o tym gdyby nie bardzo uprzejma pani, która tam stała w razie jakby ktoś miał kłopot. Gdy doszło do płacenia to daliśmy 50 zł za zakupy ponad 20 zł. Reszty dostaliśmy 6 coś. I co dalej?? Gdzie ta maszyna podziała 20 zł?? Znowu zapytaliśmy się tamtej pani (och, jaka ona była miła :)) i zaczęła walczyć z maszyną, aż na sam koniec wyciągnęła siłą (otworzyła narzędziami) nasz 2 dychy. Już zawsze będę chodzić do zwykłych kas, choćbym nie wiem co się działo i jak wielkie będą kolejki!

Ze sklepu pojechaliśmy do miejsca przy lasku, patrzeliśmy na nieliczne auta, które przejeżdżały, gadaliśmy i jedliśmy nasze paluchy z serem i boczkiem. Uwielbiam :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.