Dieta idzie coraz lepiej :) Nie panikuję, jak nie mam czegoś przygotowanego. Tak było dziś z fasolką. Zapomniałam rozmrozić zupę krem. Drugie śniadanie to też improwizacja.
Planuję na kolacje jeść głównie sałatki. Jest to wygodne, bo nie trzeba nic gotować - tylko pokroić kilka składników i gotowe. Warunek, że muszą być smaczne, będę teraz eksperymentować. W sumie to nigdy nie jadałam sałatek, to dla mnie coś nowego.
Plusem sałatki jest też to, że nie dostarczam sobie na noc aż tyle węglowodanów. Tego dnia na tapetę poszedł łosoś. Wyszedł całkiem nieźle. Zastanawiam się tylko, dlaczego bardziej najadłam się sałatką z serem mozzarella a mniej z sałatką z łososiem, którego wagowo było więcej...
Ćwiczenia - fitness z babasami, przyznam, że trochę było ciężej niż wcześniej, za każdym razem jest jakieś urozmaicenie. Bardzo mi to odpowiada. Uwielbiam te zajęcia. I brzuch wydaje mi się już bardziej "zbity".
Nastawienie - rewelacja!