Weszłam na szczyt moich możliwości chudnięcia, osiągnęłam świetlne tempo odchudzania. Po prostu światła nie widać.
0.1 tygodniowo od kilku tygodni. Ja, moja waga czytaj sprzęt elektroniczny i mój ciężar ciała nie nadajemy na tych samych falach, co oznacza że nie potrafimy żyć w symbiozie.
Do tego nie piszę ostatnimi czasy dla relaksu, bo pisanie zajmuje mi całe dnie zawodowo. Opuszki mnie po prostu bolą i po południu mi się nie chce.
Generalnie mi się nic nie chce. Dobranoc
aniaczeresnia
3 maja 2016, 11:02Nie przejmuj sie, jeszcze pare lat tej zabojczej diety i osiagniesz wymarzony cel ;-)
Lachesis
3 maja 2016, 11:33Po przeliczeniu wyszło mi około 5 kg rocznie przyjmując że systematycznie 0,1 tygodniowo mi będzie schodziło, co daje jeszcze 4,5 roku do wymarzonej wagi. Nie wiem kto pierwszy się podda, ja czy waga :-)))))
aniaczeresnia
3 maja 2016, 12:264,5 roku szybko zleci ;-)
Lachesis
30 kwietnia 2016, 17:04Dzięki za słowa otuchy. Niestety ta waga chyba dość długi już łapie oddech po ostatnim spadku. A ja jej swoją drogą nie pomagam.
beaataa
30 kwietnia 2016, 07:18Ważne, że spada. Te tygodnie i tak miną i za którymś waga i Ty będziecie jak te lale:)
kociontko81
30 kwietnia 2016, 02:52waga po prostu lapie rownowage po ostatnim spadku ...zeby po chwili znowu spasc:)) pozdrawiam