Podżeranie to pięta achillesowa większości znanych mi dietujących się postaci. No ja niby taka silna i stabilna jestem w moich postanowieniach. A zatem piszę sobie wczoraj do koleżanek w mojej grupie wsparcia, o powrocie na właściwe tory, po kilku dniach kiedy takie „podżeractwo międzyposiłkowe” stosowałam. Tu skubnęłam dziecku z talerza kawałek paróweczki, tam złapałam od męża kawałek kotlecika, tu od koleżanki jednego cukiereczka, od kolegi ciasteczko itp.itd. Krygując się oczywiście, że ja nie, że nie mogę, że dieta. Niby nic, a jednak zawsze coś i waga w piątek się na mnie za to zemści.
No ale wracając do sedna sprawy, piszę sobie do wyżej wspomnianych współuczestniczek dietowania, to o czym mowa powyżej. I w chwili gdy skończyłam zdanie o powrocie do nawyków i likwidacji „podżeractwa”, wpada do pokoju koleżanka z tortem czekoladowym. Ja standardowo krygując się, że ja nie, ja nie, nosem już czuję zapach, ślinianki zwiększają objętość wydzieliny ustnej, a oczy wychodzą z orbit, bo torcik to chyba jakiś mistrz cukiernictwa robił. I odbyła się w mojej głowie walka Dawida z Goliatem, tylko Dawid nie trafił z tej swojej procy i Goliat go zmiażdżył. A w dosłownym tłumaczeniu oznacza to, że zeżarłam, wpieprzyłam, wcięłam, wpierniczyłam, wszamałam, wtranżoliłam, wtrząchnęłam, spałaszowałam PODWÓJNĄ PORCJĘ TORTU. Był pyszny i wyglądał "przesmacznie". A teraz BUUUUUU, wyrzut sumienia, sumienia wyrzut. Dla chwili przyjemności dla kubków smakowych tak zniweczyć swoje postanowienie. Masakra, a miało być tak pięknie.
roogirl
10 marca 2016, 21:14Ja nigdy nie podjadam. Uważam to za mój przeogromny sukces. Polecam każdemu się nauczyć.
Lachesis
13 marca 2016, 23:56Szczęśliwy człowiek, co nie ulega pokusom :-)
beaataa
10 marca 2016, 12:09To o mnie w fazie podżerania. Drugim biegunem jestem ja zaprogramowana na "nie dziękuję" i strasznie dumna z siebie, tak że ta duma jest od tortu smaczniejsza więc odmawia się bez bólu. Tylko nigdy nie wiem co mi odkliknie i w której fazie się znajdę:(
Lachesis
10 marca 2016, 12:12No ja bym chciała wczoraj znajdować się w tej Twojej fazie "nie, dziękuję".
silva27
10 marca 2016, 11:22Jesteś idealna właśnie dlatego, że jesteś tak nieidealna i ludzka! :-D Życie to nie podliczone tabelki z kaloriami ani wykresy wahania wagi. Żyjemy tu i teraz! Owszem trzeba starać się żyć godnie i z klasą,starać się trzymać fason, zdrową dietę i jakąś tam umiarkowaną aktywność, ale fanatyzm we wszystkim jest zdecydowanie niezdrowy. Dlatego nie katuj się wyrzutami sumienia, po prostu nie powtarzaj zbyt często takiej uczty i tyle. A wspomnienie pysznego smaku zachowaj jak najdłużej :-) Pozdrawiam
Lachesis
10 marca 2016, 12:09Jeszcze czuję ten smak :-) Naprawdę to było mistrzostwo świata :-) Muszę się dopytać, gdzie zakupione, a może lepiej się nie pytać...
aniaczeresnia
10 marca 2016, 11:00hahaha, ale sie usmialam! chyba wiele z nas tak ma ;-)
Lachesis
10 marca 2016, 12:12Komentarz został usunięty
Lachesis
10 marca 2016, 12:12No mam nadzieję, że nie jestem z tym sama. To zawsze jakieś pocieszenie
justagg
10 marca 2016, 10:22No cóż życie. ..;)
Lachesis
10 marca 2016, 12:13Życie bez słodyczy byłoby gorzkie, tak sobie kombinuję coś w ten deseń ...
Demi____
10 marca 2016, 10:11Hm.... za każdym razem gdy widzisz coś...czujesz pyszny zapach czegoś na co naprawdę masz ochotę... POMYŚL. To jest jak marchewka powieszona przed osłem, i albo będziesz szła za marchewką ślepo albo będziesz myśleć i podążać własną drogą. To wręcz banalne, ktoś coś przyniósł a Ty nie mogłaś się powstrzymać. To mi się kojarzy z żartem "jest nieśmiała, nie śmie odmówić" :) Mam nadzieję, że wszystko co ci napisałam będę jeszcze pamiętać, gdy do mnie przyniesie ktoś coś pysznego ;) Pozdrawiam, bądź silna, laleczko.
Lachesis
10 marca 2016, 12:04Czuję się jak osioł :-))))))))
annaewasedlak
10 marca 2016, 10:09Skąd ja to znam? cha cha
Lachesis
10 marca 2016, 12:04Z autopsji?