Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O tarczycy i menopauzie - odnośnie wpisu
Beaataay :-)


Wpis Beaataay:

http://vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/o...


Co do Karmy (trzy wpisy poniżej) nie będę już zanudzała, bo to w całości zostało wyjaśnione i może się nie podobać lub podobać, możemy o tym dyskutować lub nie. Jednakże jako że koleżanka, wywołując do tablicy mój wpis, w swoim wskazanym powyżej wpisie, postawiła dwie śmiałe tezy, z którymi dla odmiany ja się nie zgodzę, to się do nich odniosę.

Ad. 1 Niedoczynność tarczycy uzasadnia przytycie. Dolegliwości jakie powoduje niedoczynność tarczycy to cała bardzo długa lista. W zależności od wysokości TSH są one mniej lub bardziej nasilone. Wśród nich jest niestety nieuzasadnione tycie. Czy zrobienie lamentu po przytyciu pierwszych 2 kilogramów, kiedy spożywasz minimalną ilość posiłków coś zmieni? NIE, dlatego że mało jesz, bo kolejnym z objawów niedoczynności jest niskie łaknienie, a jednak tyjesz. TSH w przykładowej wysokości 30 zbijasz do poziomu normy lekami około roku. I w tym czasie tyjesz. Masz spowolniony metabolizm i nie przeskoczysz. Nie zaczniesz ćwiczyć w tym czasie bo dopadają cię kolejne objawy takie jak bóle mięśni i stawów oraz wszechogarniające zmęczenie. Chyba że należysz do nielicznych wyjątków potwierdzających regułę. Unormowanie poziomu hormonów tarczycy, nie u wszystkich powoduje możliwość zrzucenia wagi i nieznana jest tego przyczyna. Niedoczynność tarczycy często jest jedynie objawem innych chorób. Zaburzona czynność tarczycy często prowadzi do zaburzeń w gospodarce żeńskich hormonów płciowych i innych, a wtedy już kolokwialnie ujmując jest rozpierducha. Do tego są jeszcze takie jednostki chorobowe, które powodują wpadanie z nadczynności w niedoczynność i z niedoczynności w nadczynność i tutaj myślenie osoby tyjąco chudnącej nie ma nic do tego. Doktoraty na ten temat piszą, także ja zakończę na powyższym.

Dodam tylko, że w latach 70-tych, kiedy nie było w Polsce dostępu do odpowiednich leków, a o ironio w Niemczech była, ludzie umierali w wyniku przełomu tarczycowego w który wpadali z powodu nieleczonej nadczynności dla odmiany. A wyglądało to tak: pacjent z wysoką gorączką, trzęsący się z zimna, kiedy na zewnątrz środek lata, umiera w wyniku niewydolności narządów wewnętrznych. I naprawdę tyle miał do powiedzenia w tym zakresie co te tyjąco chudnące w wyniku zaburzeń pracy tarczycy.Na szczęście to było przed Czarnobylem. Teraz leki są nawet refudnowane, a wielkość populacji z chorobami tarczycy rośnie.  Jakby próbował nawet tutaj wywołać do tablicy ile osób z nadwagą walczy z zaburzeniami pracy tarczycy to by się pokaźna grupka zebrała. Gwarantuję.

Amen.

Ad. 2 Menopauza może być przyczyną zwiększenia masy ciała. I znowu jednym ze skutków ubocznych menopauzy jest przybieranie na wadze. W badaniach wykazano, że 90 procent kobiet przybiera na wadze w większości w części brzusznej. Wynika to po części z niezdrowego jedzenia, ale tylko po malutkiej, w większości odpowiada za to wygasanie czynności jajników i niska podaż hormonów wpływających na metabolizm. W szczególności estrogen. Utrzymanie wagi ciała w tym okresie graniczy z cudem. Za mało estrogenów powoduje przesunięcie granicy uczucia sytości, za mało progesteronu powoduje zbieranie się wody, wzdęcia i tym podobne atrakcje, a wzrost stężenia androgenów wpływa na chęć tłuszczu do osiadania na zawsze i na wieczność w organizmach kobiet.

A jeszcze są kobiety i młode dziewczyny z takimi jednostkami chorobowymi jak POF  (przedwczesne wygaśnięcie czynności jajników czyli młoda menopauza) czy PCOS (zespół policystycznych jajników)  – często niezdiagnozowanymi, które pomimo najszczerszych chęci mają duże problemy z utrzymaniem, nie mówiąc już o zrzuceniu wagi.

A wtedy te niezależne DWA KILOGRAMY zamieniają się w więcej. I tok myślowy takiej osoby jest „What’s happend?”  - zapewne niewiele więcej. Ale od tego na szczęście mamy lekarzy i możemy spróbować się do nich zwrócić (o ile stać nas prywatnie, bo państwowo to możemy trochę poczekać).

 

A zatem jak wskazałam powyżej, nie zgadzam się że nie ma to wpływu i walczymy dalej, niezależnie od naszych tarczyc i jajników. Bo to będzie dobry rok. J

  • gotinyweist

    gotinyweist

    3 stycznia 2016, 00:44

    Jezu, jak to miło poczytać, mądrą i rozsądną kobietę! Proszę nie przestawać pisać! :-) Trzymam kciuki za spełnianie postanowień. :)

    • Lachesis

      Lachesis

      3 stycznia 2016, 11:25

      Jak to miło zostać nazwanym mądrym i rozsądnym. Dziękuję za komplement

  • beaataa

    beaataa

    2 stycznia 2016, 19:32

    Zmieniaj:) walcz! Powodzenia:)

  • beaataa

    beaataa

    2 stycznia 2016, 18:56

    Super wpis:), tyko bardzo teoretyczny. Bo w praktyce znam 3 kobitki z niedoczynnością i dwie nieustabilizowane pomimo leczenia, wszystkie jesteśmy szczupłe. Kolejne takie przykłady jak czytam, poniżej. Przykłady także na to, że swoje uwarunkowania koniecznie trzeba korygować jedzeniem, a nie traktować jako wymówkę bo coś tam.. bo jestem chora, bo jestem smutna, bo jestem sama, stara.. itp. Powodzenia w zmienianiu tego co zmienić można:)

    • Lachesis

      Lachesis

      2 stycznia 2016, 19:16

      NO teoria, potwierdzona latami badań klinicznych. Natomiast naprawdę nie zawsze pomoże dieta, chociaż osobiście znam lekarzy wyznających zasadę, że dietą wyleczy się wszystko. Znam też przypadki szczupłych hashimotek i grubych gravesów-basedowów. Co organizm to reakcja, a co endo to teoria. Pozdrawiam i zmieniam co zmienić się da :-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.