CZEŚĆ
Wracam do przeszłości coraz częściej. W żadnym wypadku nie czynami, jedynie myślami. Im jestem dalej od tamtego świata, tym trudniej mi się pogodzić z tym co zrobiłam, z tym jak łatwo urządziłam sobie piekło i straciłam kilka młodych lat. Moje życie nie istnieje dla mnie jako jedna ciągłość, dzielę je na te przed i na te po, to co w środku to stan jakiegoś uśpienia, jakbym nagle zapadła w śpiączkę i obudziła się z długiego koszmaru, a później na nowo uczyła się wszystkiego. A Wszystko skończyło się w momencie gdy stwierdziłam, że jestem za gruba i przecież potrafię schudnąć kilka kilo. A ja już tak mam, że jak czegoś mocno chcę, to się nie poddam i to osiągnę.
Osiągnęłam. Kosztem przyjaciół, rodziny, radości, świata, smaków, marzeń i siebie. Nie każde odchudzanie tak się musi skończyć, ale ryzyko jest duże. Nie wiem od czego to zależy, u każdego na pewno inne okoliczności i inne cechy charakteru na to wpływają, ale zaburzeń odżywiania nie życzę najgorszemu wrogowi! Co jest w tym takiego, że najczęściej jesteśmy świadomi tego co robimy i jak bardzo się niszczymy, a nie potrafimy przestać? Uzależniający mechanizm choroby.
Tu nawet nie sama chudość jest uzależniająca, ale swój własny rytm dnia, nawyki które dezorganizują codzienne czynności i przyjemności. Wieczorne kino kłóci się z wyliczoną kolacją, a zwykła wizyta u lekarza wypada w porze posiłku. Stres! Normalne? No chyba nie. Dzisiaj tak bardzo dziękuję sobie za to, że potrafiłam to zatrzymać.
MOŻEMY JEŚĆ WSZYSTKO, A CHUDOŚĆ JEST NICZYM W PORÓWNANIU Z TYM CO OFERUJE NAM ŻYCIE.
Wystarczy się przełamać. Smak pierwszego ciastka jedzonego tak po prostu bez wyrzutów sumienia, smak owoców w porze wieczornej, gdzie przecież owoce powinny być zabronione, czy też wyjazd ze znajomymi nie analizowany pod względem tego co tam jeść będziemy, jest wart wszystkiego po tej strasznej chorobie! Każde słowo, emocje, uczucie słyszę i czuję podwójnie. Doceniam wszystko bardziej, to jest jedyny plus choroby. Jeżeli o jakichkolwiek plusach mówić można.
Nigdy nigdy nigdy nigdy nigdy nigdy więcej!
MysiaPysia000
15 lipca 2015, 08:01Masz absolutną rację! Życie jest zbyt piękne, by podporządkowywać je jedzeniu. Trzymaj się i korzystaj z niego totalnie! :)
xblackx
9 lipca 2015, 13:37Przeżywałam to samo jakieś 2 lata temu.. Ciągle myślałam o jedzeniu, planowałam co i kiedy zjem i tak przez pół roku.. Dopiero potem się przebudziłam i starałam normalnie żyć i jeść.. I mimo, że teraz potrafię jeść coś przy innych ludziach to i tak zdarzają mi się momenty załamania i wyrzutów sumienia.. Ale staram się cały czas pokonać te złe myśli :) Jesteś silna, że chcesz to zmienić ! :)
vitalia92
1 lipca 2015, 15:26Jak tak czytam to widze w pewnien sposob siebie.. i zaczelo sie to po zalozeniu konta na vitalii. Chcialam pokazac, ze moge wszystko, ze dam rade, a to wszystko dzialo sie kosztem normalnego zycia. Zylam jak w zegarku rezygnujac ze spotkan, bo godzina kolacji bedzie :d dobrze, ze zdalam sobie sprawe z tego, ze niszcze siebie i swoje zdrowie.. a niemalo ucierpialam.
Peppincha
30 czerwca 2015, 12:45Ciesz się tym! Piękny wpis
pozytywna16
30 czerwca 2015, 08:51Masz rację, mimo wszystko nie możemy się dać zwariować, moją taką odskocznią są cheat day'e ;)
Happy_SlimMommy
30 czerwca 2015, 08:09Dobrze ze poradziłaś sobie z tym ale to zdradliwe jest wiec miej się na baczności i obyś juz nigdy nie musiała do tego wracać ;))
angelisia69
30 czerwca 2015, 07:53wiesz zauwazylam ze glownie "perfekcjonistki" sie w to bagno wplatuja.Bo te co sie odchudzaja na pol gwizdka nie ocieraja sie o ED,ale typ ludzi jak my,ze jak juz cos postanowisz-to za wszelka cene!!Niestety czasu nie zwrocisz,najwazniejsze ze juz dawno masz to za soba ;-)