Czuje jak malymi kroczkami wygrywam se swoimi zywieniowymi i ruchowymi slabosciami.
Po wczorajszym 1wszym skalpelu, do ktorego namowila (czyt. niemal zmusila ;)) mnie kolezanka, czulam ze ciezko bedzie dzisiaj, oleje sprawe i jeszcze poczekam z regularnym cwiczeniem... ALE ! NIE ! Zmusilam sie ! ... I to po dlugim dniu, po nieprzespanej nocy, o godzinie o ktorej juz bylabym w lozku ... Jestem z siebie dumna i mimo ze moje cwiczenie dalekie jest jeszcze od idealu mam nadzieje ze choc to minimum aktywnosci fizycznej wejdzie mi w krew :)
A teraz ide doczolgac sie pod prysznic i mam nadzieje ze tam nie zasne :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
zyfika
4 czerwca 2013, 06:42Brawo!I życzę ci tylko takich nałogów jak ćwiczenia!Po takim wysiłku na pewno spałaś jak zabita.
goch@75
3 czerwca 2013, 22:10hej, ja też zaczynam skalpel więc " znam twój ból" ale damy radę ;-)