a więc tak: w piątek wpadają znajomi i co ja mam począć ?? z ochotą na małego drinka czy piwko ? skusić sie ? nie skusić ? skusić sie ? nie skusić ?
tak się trzymam że nawet łyżek przy gotowaniu posiłków dla rodzinki nie oblizuję
ale już się boję tego piątku ....
a jeszcze bardziej kolejnego = wyjście do lokalu gdzie główne cele to: pite i tańczone
o ile u siebie w domku to jakoś może dam radę ... to na wyjściu co ?? jak zgłodnieję ??!??!
przecież nie zrezygnuję z wypadu ... cholera!
Asiupek
13 października 2010, 19:32Jestem za tym aby skusic sie na kulturalnego drinka :) W koncu nawet osoby majace po 50kg czasem cos wypija i jakos zyja :P
zoykaa
13 października 2010, 14:46dziekuje za dobre slowo:)sciskam Zoyka
tajemniczaS
13 października 2010, 11:02napij się jednego i basta. Trzeba iść na kompromisy:) powodzenia
alicja18219
13 października 2010, 08:13współczuję...ja jakoś nigdy nie umiałam się oprzeć namowom moich znajomych...wiem jak to jest dlatego szczerze życzę Ci wytrwałości, silnej woli i powodzenia:)