Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
"Plebania"Cz.III, czyli-"co, komu pisane?"
19 października 2006
Otoz, dzisiaj -na prosbe mojego Synka-przeprowadzilam rozmowe z Bratem O.(pozwole zachowac Jego anonimowosc, poniewaz nie poprosilam o zgode w ujawnianiu Imion poszczegolnych Osob, wiec...)Tematem tejze rozmowy byl atak terrosrystyczny w Nowym Jorku, w pamietnym 9.11., a szczegolnie, moj Syn dopytywal sie (przeze mnie, bo sam sie wstydzil...), co Brat O. robil i gdzie byl, w czasie tego terrorystycznego ataku. A wiec, zaraz po przyjsciu na plebanie, poprosilam o kubek mocnej , czarnej herbaty, a upewniwszy sie, ze Brat O ma chwile czasu-poprosilam Go o pare szczegolow w temacie zainteresowania mojego Pierworodnego.No, i wyjawila sie ciekawa historia.Otoz, dokladnie , w dniu, w ktorym nastapil ow atak, Brat O. byl w Rzymie, choc-wlasnie-powinien byl byc w Nowym Jorku! Co sie zatem stalo , ze nie byl w Nowym Jorku? Otoz, sam nie mogl sprecyzowac, jak to sie stalo, ze na pare tygodni przed powrotem z Rzymu do NY, poczul sie jakos "odmiennie" nieswoj, czul sie jakby choroba zaczela sie dobierac don, lecz nie mogl dokladnie sprecyzowac, na czym ona polegala.Wiedzial, ze doznal jakiegos niepokoju(wewnetrznego), i poprosil podwladnych o pozwolenie mu na dluzsze pozostanie w Rzymie(dokladniej-o jeden miesiac). gdy owego-pamietnego 9.11-uslyszal w Rzymskim radiu wiadomosc, podawana na zywo-o ataku terrorystycznym, podbiegl do telewizora, juz obserwowal wizualnie , to co sie toczylo w NJ(a konkretnie-uderzenie drugiego samolotu w Blizniacza wieze-nota bene-w , ktorym to budynku-znajdowalo sie miejsce Jego pracy-Med Life-kompanii ubezpieczeniowej, w ktorej, to z koleji pracowal, by dopomoc sobie finansowo na studiach teologicznych...) Gdy , zobaczywszy na ekranie telewizora, jak atakowany jest NJ, postanowil czym predzej skontaktowac sie z Rodzina-droga telefoniczna-via Kanada, ktora mieszkala(i wciaz mieszka) na Manhatanie.Nie bylo sposobu polaczenia sie, poniewaz-ze wzgledow bezpieczenstwa, polaczenie Europy z Nowym Jorkiem, zostalo przerwane, stad tez Brat O. szybko skontaktowal sie z Rodzina( a raczej z Matka, bo siostra wlasnie utknela w wielkim tlumie ludzi, idacych na pieszo z miejsca bezposredniego zagrozenia), no i uspokoiwszy sie , ze z Jego najblizszymi nic zlego sie nie stalo, zaczal sie modlic o Tych , Ktorym nie dane bylo dozyc szczesliwszego finalu Nowojorskiej tragedii! Tego samego wieczora, przemysliwujac wszytskie okolicznosci , Brat O. nie mial zadnych watpliwosci, ze losy ludzkie maja swoje dziwne drogi, i nie sa czystym przypadkiem.Gdzies , w roznych miejscach naszego globu, na przestrzeni jakiegos czasu, urodzili sie Ludzie, ktorzy dokonali jakiegos wyboru, by kierowac wlasnym losem.Jedni-by poswiecic sie calkowicie Bogu, inni-by zabic, inni-by nie wiedzac nawet o tym-zginac w zgliszczach walacych sie Blizniaczych wiez...
anakow
26 października 2006, 20:44żyjesz Krysiu?
MaLaLaJkA
26 października 2006, 00:14Tak, każdy z nas ma wybór i sam kieruje swoim życiem... każby na swój sposób... każdy inaczej... Pozdrawiam :]
Jolkapl
23 października 2006, 22:32tak masz racje kazdy gdzies tam jest przypisany ,ale przeznaczeniu trzeba pomóc.Nic sie samo nie dzieje pa!!!.A kaca miała bardzo wielkiego .
anezob
22 października 2006, 16:37tak więc co komu pisane, to go nie minie. Wewnętrzny głos podpowiada nam wiele, żebyśmy tylko chcieli go słuchać. Pozdrawiam
00mamba00
21 października 2006, 20:02Dziekuje ze chociaz ktos o mnie pamieta!Pozdrawiam goraco i trzymam kciuki!*Dziorek*
mariolkag
21 października 2006, 11:24jak zwykle burzliwie i interesujaco :)Jak nie pani Sonia to zakonnik hehehe. Oj Krysiu jak Ty to robisz,że potrafisz tak wszystkich zrozumiec? To co napisałas w moim pamietniku jest nic dodac, nic ująć moja intencją:)
pusia61
20 października 2006, 20:42mnie to zastanawiało jak się ma przeznaczenie do wolnej woli to jest chyba jedna z tych rzeczy, których nie jesteśmy w stanie ogarnąć ludzkim umysłem.A tak wogóle to zajrzałam tu aby zobaczyć co i ciebie słychać i pozdrowić bardzo serdecznie - nie było mnie długo bo znów sprzęt zastrajkował.
anakow
20 października 2006, 14:32to jednoczesnie pozwala zyć spokojnie, że co Ci pisane to i tak Cię nie minie..zatem jesli dane mi zycie- będę zyć..a jeśli..to chocbym nie wiem jak stawała na głowie..to nie pomoze..pozdarwiam Krysiu
Powiot
19 października 2006, 23:06którzy na swojej drodze wciąż spotykają innych ciekawych ludzi, lubią ich słuchac, a potem opowiadaja nam te barwne historie.....Pozdrawiam serdecznie.