Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzisiaj bylam


u Pani Soni z "robacza" wizyta...Ale, niestety, cos mnie od samego poczatku dnia-odpychalo od wyjazdu do Niej...A, to sie spoznilam na autobus, a to znow, jak juz nadjechal nastepny-okazalo sie , ze nie wzielam portfela z "calym majatkiem", a jak juz sie w koncu zoorganizowalam, to dojechalam spozniona o cale pol godziny! Ale, o tym juz powiadomilam Pania Sonie, jak tylko najszybciej moglam (usluzyl mi -prawie wcale nie uzywany-tel kom.)No, ale Pani Sonia czekala na mnie - mimo wszytsko! W zaszadzie, to nic nie mam ciekawego do napisania, bo spieszylam sie z nadrobieniem robotki(polgodzinnego spoznienia), nie robiac sobie przerwy na zadne pogaduchy-zmiescilam sie w czasie, i oposcilam Pania Sonie , z rzetelnie wypelniona robota...A , potem, to juz normalka, odebranie dzieci ze szkoly(ktore rozczarowane byly faktem , ze nie bylam w pracy MC-donaldowej, bo tam zlozylam aplikacje, z powodu bliskosci tegoz od bloku i szkoly ), no i pedem do domu..A w domu, jak to w domu, jedzenie obiadu, (golabeczki w sosie pieczarkowym), dopilnowywanie dzieci z Ich praca domowa, jakies ogarnianie mieszkania...Pedem tez -wspomniawszy na roznice czasowa miedzy mna a Polska-zadzwonilam do Tesciowej, by zapytac sie o Jej samopoczucie, bo dzisiaj robiono Jej kolejne badanie, czy , aby choroba rakowa nie rozprzestrzenila sie na pozostale organy...Boze, jaka ulga, zoladek i przewod pokarmowy-czysty!A jest juz po badaniach mammograficznych i ginekologicznych, i tam tez czysto!W srode znowu zadzwonie, by sie dowiedziec, czy badania sondy plucnej okaza sie pomyslne?Oby!Dzisiaj Tesciowa najwyrazniej uradowana, bo oto, porachowala swoje dzieci , i naliczyla ich pelna czworke! Ano, ma - z urodzenia-dwoch synow, a dwie synowe-okazaly sie natyle serdeczne, ze wyrazila sie z pelna aprobata o nas, jako o "najprawdziwszych corkach"...No, i taki sukces zaliczylam z Aska(druga synowa).Po takim pelnym dniu(wykorzystanym do maxa, plus zarobek-maly, bo maly, ale zawsze!), stwierdzam, ze czasami jest sie dobrze wyrwac z domu! Bo, oto dzisiaj, zdalam sobie sprawe, ze tak jak Moj Maz-ja "cos" wnioslam do domu...Male-co-nie-co, ale to juz uprawnia mnie, by na rowni z mezem-powiedziec do dzieci-mama byla w pracy, i teraz musi wypoczac!Musze od razu szczerze dodac, Moj Maz nigdy , ale to nigdy nie robil mi zadnych wymowek z tytulu "siedzenia " w domu!Nawet, gdy mialam "swoje dni", i nie wyrobilam sie z czyms tam, to nie slyszalam zadnego slowa wyrzutu!Ale, mimo wszystko, chialam sie poczuc tak, jak wlasnie sie dzisiaj poczulam!
Jutro skladam tez aplikacje do dwu roznych miejsc, bo nie wiadomo, z ktorej pracy , co wyjdzie...Wiem, ze dadza mi bardzo podstawowa pensje, ale coz, dopiero zaczne pracowac w tym kraju "tak naprawde", a jak sie troche rozkrece, to moze jakas lzejsza i lepiej platna prace uda sie dostac? takie mam marzenia, i z nimi klade sie spac, pozdrawiajac Was Wszystkich bardzo, bardzo serdecznie!
  • number

    number

    20 września 2006, 05:05

    Czesc!Dlugo sie zastanawialam gdzie Ty mieszkasz? Czyzby na drugiej polkuli?J Dzisiaj obchodzilam 42 urodziny.Chwila spedzona zprzyjaciolmi i starym przyjacielem.Wiem , ze tutaj nie jest lekko , ale coz poradzic.Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie.Pa!

  • stellabella

    stellabella

    19 września 2006, 12:51

    Witaj Krysiu!!Wpadłam zobaczyc co słychac u Ciebie i pozdrawiam serdecznie.Gratuluje Ci pracy bo wiem jak bardzo doskwiera "siedzenie w domu"Tez bym sie bardzo chetnie wyrwała do jakiejs pracy .papa

  • Powiot

    Powiot

    19 września 2006, 10:00

    Wcale mnie nie dziwi,że mąż nigdy wymówek Ci nie czynił!Toż codzienna domowa krzątanina- to ciężka praca i kupa zaoszczędzonych pieniążków, ktore trzebaby zapłacić za te wszystkie czynnosci.Mimo wszystko,życzę Ci stałej, lekkiej i dobrze płatnej pracy,żebyś poczuła się dowartościowana!Tesciowej zaś rychłego powrotu do zdrowia.Buziaki-O.

  • anakow

    anakow

    19 września 2006, 10:00

    ja na poczatku odczuwałam wyrzuty jak byłam w ciązy a tomek stracił pracę...wszytsko było na jego głowie a ZUS przysyłał chorobowe kiedy chciał. Tomek sobie dzielnie radził..i bardzo go tu musze pochwalić...zaczeliśmy nie od przesłowiowego zera ale od minusa...bo na koncie dwóch komrników- jeden chciał 10tys a drugi po rozłożeniu na raty jakieś 8tys..bo z odsetkami...Po tamtegorocznych wakacjach tomek miał przyjechac pod dom i oddac samochód..bo znalazł sie kupiec który dobrze płacił...niby minus się zmiejszył ale nadal był i brakowało środka transportu. No niby ja nigdy wygodna nie byłam ale dla tomka to porażka...ale jakos daliśmy sobie radę...moje wychowawcze stanowilo okazuje się mocny zatrzyk..a z praca? zarobiłabym 600-800zł 200przedszkole jednoo dziecko, 200przedszkole drugie dziecko 50zł karta tramwajowa..a tak spełniłam swój obowiązek...miałam dla nich czas aby biec do lekarza, miałam czas aby iśc na spacer..miałam czas aby ugotować...a wiesz co mnie teraz cieszy? że nadal mam to wszytsko...że z niczego nie rezygnuję...a zarobię te parę groszy (bo wychowawczy się skończył). Wskazówki Krysiu co do pracy..oczywiście- jak już się znajdziesz tam gdzie ja to pomogę ci. MOżesz na to liczyć. Ja zaliczyłam dwa spięcia. Ale ja wiem po co tam jestem i miałam rację. Stojąc na binie jesteś tzw kierownikiem produkcji ... odpowiadasz za czystość za poprawne wykonanie kanapki w okreslonym czasie..dlatego nie lubie kuchni bo tu jest presja. odpowiadasz za tych którzy tę kanapke robią. Dziewczyna starsza stażem pracy ubzdurała sobie, ze stanie na binie (podważając w ten sposób wyznaczenia kierownika zmiany tzw shift a) a nastepnie złozyła kanpke nie tak jak trzeba i mówi..."że dobra..moze być" zatem z góry ustaliłysmy zasady...ze jak ja stoję na binie to nei moze być..takie są zasady a ja nie mam zamiaru czerwienić się, bo kolezanka nie mogła poprawnie złozyc kanapki. Chyba mnie nie lubi, ale wisi mi to..nie dla lubienia tam jestem :-). bardzo ważna dla mnie zawsze była praca według standardów..może to głupie..przecież to zwykły mc donalds...praca cięzka i mało płatna...no ale...powodzenia krysiu w szukaniu pracy. mam nadzieje, ze z mamą nie będzie tak xle jak to zawsze na pierwszą chwilę wygląda. Pozdrawiam cię mocno.

  • BeataJulia

    BeataJulia

    19 września 2006, 08:34

    Zastanawia mnie dlaczego jak kobieta tyra w domu to się to nazywa "siedzeniem w domu" i ma z tego powodu wyrzuty sumienia (odrazu dodam, że mam 2 małych dzieci i nie pracuje zawodowo i też mam takie uczucia) Jak uda mi się dorobić do domowego budżetu parę groszy to jestem szczęśliwa jak nigdy, a przecież w domu jest tyle pracy, że niejeden pan uciekł by do pracy po jednym dniu spędzonym na takim "siedzeniu w domu". Jak się nad tym zastanawiam to dochodzę do wniosku, że to cholernie niesprawiedliwe. Jak by zliczyć te wszystkie prace, które na codzień wykonujemy w domu i potem zlecić je pracownikowi to by wyszło, że musimy zapłacić majątek. No nic, chyba trochę Ci pomarudziłam. W każdym razie życzę pracy, w której byś się spełniła (nie tylko finansowo, ale oczywiście to też ;-) Pozdrawiam serdecznie.

  • mariolkag

    mariolkag

    19 września 2006, 08:25

    Krysiu :) Wpadłam w odwiedzinki :) Poczytałam i znikam.Ślę serdeczne pozdrowienia!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.