Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzielilam sie juz z Wami


tyloma sprawami z mojego zycia, ze i teraz - nie moze byc inaczej.Wlasnie zadzwonilam do Tesciow, by dowiedziec sie o wyniki badan(biopsja) mojej Tesciowej...No, i coz...Dzien ten-w liturgi kosciola katolickiego, naznaczony jest swietem Matki Boskiej Bolesnej...no, i wiadomosc-tez jest bolesna. Matka mojego Meza, Babcia(jedyna juz) moich Dzieci- ma raka .... Czulam w glosie moje "przybranej" Matki-lek, taki lek, ktory sie kurczowo trzyma czegos stabilnego, i pyta sie-"co teraz bedzie?, jak ja to zniose?Nie, nie bylo zapytania:"dlaczego?"Nie, Mama wie, ze takie pytanie byloby egoizmem wobec Tych, ktorzy przezywaja wieksze tragedie...Jest tylko ludzki strach, w ktorego dzwiganiu mojej "przybranej" Matce- chce pomoc.Nie wiem, jak ja moge pomoc, bo sama nie zawsze umiem dzwigac swoich bardzo malutkich krzyzykow...a tu, nagle -ofairowac sie z pomoca w takiej przeciwnosci losu? I tu-kolejny sprawdzian z mojej wiary w Boga.Na ile moja wiara jest li tylko "dziedzictwem kulturowym", a na ile -zagoscila sie w moim zyciu jako wartosc najwieksza, ktora daje Nadzieje, Milosc?Nigdy nie bylam bardzo blisko emocjonalnie zwiazana z Tesciowa, ale teraz, widze, ze nie moge nie zrobic czegos wiecej dla Niej, czegos , co wykraczalo by poza ramy "poprawnych " stosunkow miedzy synowa a tesciowa.W koncu, to Ona nosila pod swoim sercem mojego Meza, a w moich Dzieciach plynie czesc jej krwi!I , prawde powiedziawszy-niczym mnie nie skrzywdzila, a ze roznia nas sprawy podejscia do niektorych problemow zycia?no, coz, kazdy jest Indywidualnoscia, ktora zaklada w sobie odrebnosc spojrzen w zachowaniu, mysleniu, odczuwaniu...Jedno wiem na dzisiaj, cokolwiek sie nie zadzieje z Tesciowa, nie chce pogrzebac okazji zblizenia sie z Nia, bo zycie jest takie krotkie!Zbyt krotkie, by zmarnowac kazda chwile...
  • number

    number

    16 września 2006, 03:23

    Kiedy przeczytalam Twoj artykul serce mi sie kraje.My tutaj martwimy sie o pare kilogramow nadwagi a ludzie obok nas walcza o zycie.Dziekuje Bogu , ze nikt z moich bliskich nie jest chory , ale wszystko w rekach Pana Boga.Mam nadzieje , ze Twoja tesciowa wygra ta straszna walke , czego jej i Tobie zycze z calego serca.

  • Bozka1

    Bozka1

    15 września 2006, 22:58

    Żona mojego brata ma raka piersi. Jest po operacji, po chemii i teraz ma lampy. Moja ciocia ma raka krtani. Jest po operacji. Nie mówi(usunęli jej nawet struny głosowe). Obie bardzo chcą żyć. My też chcemy i nikt tak naprawdę nie wie, co bedzie dalej...Myślę, że ten na górze tym jakos kieruje. Oby po naszej myśli.

  • anezob

    anezob

    15 września 2006, 22:05

    Ty mnie często zadziwiasz swoją wiarą... Na pewno będziesz wspaniałym oparciem dla Swe przybranej matki. Życzę, by Twoje dzieci miały tę jedyną babcię jak najdłużej. Buziaki

  • potty

    potty

    15 września 2006, 17:54

    boszzzz... jak mi wstyd... ludzie przeżywają prawdziwe dramaty a ja się przejmuję tym że mi pupsko urosło... i to na moje własne życzenie... trzymam kciuki za mamę... różne choroby okazwywały się już uzdrawialne... dużo siły jej życzę... może lepiej jak nic już nie będę pisać...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.