przypomnial mi o najpiekniejszych wakacjach jakiekolwiek mialam w swoim (juz nie takim krotkim!) zyciu...Lezal cicho w swoim lozku, nic nie mowiac. To chyba ja sprokowalam Go do mowienia. Jakos tak chyba...No isie rozgadalismy. Okazalo sie, ze ma w rodzine bratowa , ktora jest Polka. Przypomnial;am sobie pare wyuczonych na pamiec fraz z wloskiego, i tym rozczulilam Marka, no bo jakas "straniera" w Kanadzie mowi po wwlosku! No i dobrze...Trzeba chorych rozweselac. Dzisiaj z koleji - Marco zadzwonil w mojej obecnosci do swojej znajomej (tez Polki - mieszkajacej w Costa Rica. No i nie obylo sie bez prezentacji mojej osoby (chociaz telefonicznie...) Owej Znajomej. Znajoma wymienila w krotkiej konwersacji ze mna - wszytskie zaslugi Marca w Jej zyciu. jednym slowem - Dobry z Niego Czlowiek!
Teraz wlasnie, marco dostal na pare godzin przepustke do domu, i jakos tak ...smutno mi sie zrobilo... Poczulam sie dokladnie tak jak dwadziescia pare lat temu, gdy musialam juz wracac do siebie po wizycie w Italii...Zostawilam tam tak wiele wspomnien, a zabralam garsc serdecznosci, zdjecia i zapach kwiatow, ktorych u siebie nie mialam...Marzy mi sie , aby kiedys rodzinnie odwiedzic znowu te miejsca, ktorych niegdysiejsze piekno - przepelnaialo moje zdolnosci chloniecia tego, co za soba kryly...Czy jeszcze tam pojade? Czy zobacze Ludzi, ktorzy mi pomogli? Wiele sie juz od tego czasu zmienilo, bardzo wiele...Moze i nie warto juz wracac do rzeczy, ktore inaczej bede dzisiaj "sie wydawaly", inaczej smakowaly, inaczej pachnialy? Ech, zycie...A tym czasem, zbliza sie przerwa a w raz znia - pachnaca kawa, ktora zapach jest mozliwy "tu i teraz", za pare groszy, bez dalekich wyjazdow...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
mariolkag
8 lipca 2008, 15:59z nas przyrosło to i owo, ale najwazniejsze, że nie lubimy siebie takich puszystych i mieciutkich,wiec jest nadzieja ......Poza tym nawet jak nie przyjdzie do nas w najblizszym czasie motywacja to teraz juz nie mozemy zrezygnowac z vitalii. Witaj córo marnotrawna!!:))
magdast
8 lipca 2008, 00:01ooo jak dobrze ze sie udało... Krysiu tak jakos smutno piszesz, oj tesknisz ty za czyms tęskinisz..a moze poprostu jestes straszliwie zmeczona??? ..jezeli chcesz to wsiadaj w najblizszy samolot i hop do LEgnicy..a stamtad do włoch ...oj zeby to było takie proste , prawda???? Niewielkie to pocieszenie , ale ja juz przeciez dziei vitalii wazyłam 61-62 kg ... a teraz 72 kg - na linijce sie ni miesci ...makabra...ale przeciez mamy po to siebie zeby sie dopingowac...