Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rowerkiem :)


Cześć Wam :) 

Ostatnio niestety nie rozpoznaje dni tygodnia, wszystko mi płynie i miesza się. Była praca od poniedziałku do piątku, potem w sobotę na cały dzień w pracy. Potem niedziela - integracja, trzeba było iść. To również traktuję jak pracę, bo połowa dnia z osobami rozmawiającymi o planach sprzedaży... 

Płynnie znów od poniedziałku do piątku, sobota znów w pracy. Ale co to była za sobota... Fakt, sprzedażowo była obłędna - ale śniadanie zjadłam o 16:00 👻 I tak te przerwę wymusiłam, bo już czułam, że mój żołądek i pęcherz płaczą. W kolejce czeka 4 klientów a ja już z pełną rezygnacją odmawiam podchodzącemu klientowi - STOP, przepraszam, muszę iść na przerwę, kolega zaraz przyjmie, ale JA MUSZĘ WYJŚĆ. 

Można wyobrazić sobie wkurzenie klientów. Niestety im trudno sobie wyobrazić, że ta Pani co tu siedzi to siedzi ciągiem od 8:30 i również musi czasem odwiedzić toaletę. Cóż. 

I niedziela. Dostałam okresu, więc skręcałam się z bólu a potem obiecałam mamie, że przyjadę do niej (ok 70 km). No to w auto i siu. Rodzicielka jak zwykle potrafi "dopingować". Dała mi kawałek czekoladki i jak zobaczyła, że ugryzłam to komentarz "A jak Twoja dieta coo?" Oczywiście tonem pełnym złośliwości. Eh, to pokolenie tak ma.

No, a więc - odczucie mam takie, jakbym ostatnie 2 tygodnie przesiedziała w pracy. Gubiłam poczucie czasu - dziś środa, czwartek? Co to za różnica, jutro i tak do pracy. Z utęsknieniem wypatruje wolnego weekendu, kiedy będę mogła się wyspać i nigdzie nie pędzić. Zero ludzi, zero spotkań - ja, domek, herbatka, sprzątanie i inne takie.


Ale ten tydzień już dużo lepiej. W końcu mam na rano a nie 11:00 - 19:00, więc kończę pracę i widzę jeszcze słońce. Ostatnio jako pokutę wybrałam rower - jednego dnia stwierdziłam, że zamiast autem to pojadę rowerem miejskim za całe moje podjadanie. Tak mnie ta przejażdżka nakręciła, że teraz staram się wychodzić wcześniej, żeby zdążyć dojechać do pracy rowerem. Czuję mega dumę z siebie! 


A tak ogółem - trzymam się w miarę diety z Vitalii i codziennie czytam fora i Wasze pamiętniki (tylko nie mam czasu skomentować a wieczorem już padam). 

I wiecie co? Tak mnie uszczęśliwiacie! Naprawdę. Jak czytam, że spacerujecie, dbacie o siebie i cieszycie się z postępów - to od razu micha mi się cieszy i każdego/każdą z Was chciałabym objąć z radości. Naprawdę! Bardzo dużo radości mi to sprawia.


Dlatego też - życzę Wam wszystkiego co najlepsze



  • ognik1958

    ognik1958

    3 października 2023, 18:52

    cholerka szybko śmigasz ..... Hmm... mnie to sie udaje trzymać upragnioną wagę już od 10 miesięcy z niewielkimi wahaniami na wadze ale trza dmuchać na zimno i nie spoczywać na laurach ...raportuje co tydzień co do wagi jak i ..przestrzegania czynników sprzyjających a mam ich oki 10 i wszystkie staram sie przestrzegać-bo to ważne -powodzenia Tomek👍

  • PACZEK100

    PACZEK100

    3 października 2023, 16:33

    Brawa za rower! Współczuję maratonu w pracy, jak.kiedys pracowałam w banku to też ludzie nie rozumieli że czasem trzeba wyjść;)

  • ognik1958

    ognik1958

    3 października 2023, 14:17

    Komentarz został usunięty

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.