Wreszcie mogłam gotować w domu:). Na śniadanie grahamka z pastą ze szprotek w puszce. Na drugie śniadanie quesadilla z warzywami. Na obiad odrobinka ryżu i kawałki piersi z kurczaka w pysznym, warzywnym sosie. No i na deser dwie kostki czekolady, bo dostałam od mojego cudownego synka z okazji Dnia Kobiet i głupio mi było nie spróbować .
To zdecydowanie koniec jedzenia na dziś. Z ćwiczeń planuję kręcenie kółkiem w środku nocy, bo teraz mój kochany mąż zabiera mnie na randkę (i być może ostatecznie zdecyduję się na inną, bardziej intensywną formę aktywności fizycznej;)).