Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Najlepsza przyjaciółka i najgorszy wróg.


Zawsze kiedy myślę o wejściu na wagę czuję znajomy skręt brzucha. Mój organizm wybrał sobie ten sposób na powiedzenie mi " O ktoś tu jest zestresowany!". Waga jest dla mnie albo najlepszą przyjaciółką albo największym wrogiem. Nigdy nie wyrobiłam sobie zdrowego podejścia no niej. Kiedy o tym myślę to posunęłabym się do stwierdzenia, że nikt mnie tego nie nauczył. 

Kiedy byłam dzieckiem waga nie stanowiła dla mnie problemu ale reakcja dorosłych po wejściu na nią już tak. Ten grymas zapiszę się w mojej psychice na zawsze. O ważeniu w szkole nawet nie chcę pamiętać. Pamiętam zawsze, że trzy lub dwie najgrubsze dziewczyny dobierały się razem i tak wchodziłyśmy do pokoju pielęgniarki gdzie po wyjściu zasłona milczenia była świętością.

Naturalnie z czasem, kilogramami i nieudanymi próbami schudnięcia sama zaczęłam jej nienawidzić. A kwestia 100 gram różnicy na wadzę mógł wywołać u mnie euforię albo absolutną rozpacz.

W związku z tym postanowiłam się nie ważyć.
Przez najbliższe 6 tygodni. 
Dla zapieczętowania tej decyzji waga została wyniesiona do piwnicy. Niech sobie tam leży i nie szarpie moich nerwów :)

Dzisiejszy dzień przebiegł dość gładko mimo, że gotowałam dla Lubego ogromny garnek chilli con carne, które o dziwo mnie nie kusiło. Teraz ssie mnie niemiłosiernie ale grzecznie zapijam to bardzo lekką zieloną herbatą z jaśminem i nie parzę jak L wcina słodkie winogrona.

2/42 za mną.

Dobranoc,

KK 

  • Kasia9292

    Kasia9292

    8 czerwca 2020, 20:41

    Z tą waga to wcale nie taki głupi pomysł :D ja nie ważę się często, ale te cyferki powodują mętlik w mojej głowie i niepokój. Chyba też rozważę przeniesienie mojej wagi w mniej dostępne miejsce :)

    • KlasycznaKropka

      KlasycznaKropka

      8 czerwca 2020, 22:12

      Polecam! Psychicznie czuję się jakby ktoś zdjął ze mnie duży ciężar. Nie sięgam po batoniki ponieważ waga pokażę 100g więcej ale dlatego, że chcę zmienić swoje życie. :)

    • KlasycznaKropka

      KlasycznaKropka

      8 czerwca 2020, 22:14

      PS. W razie co mam jeszcze trochę miejsca w piwnicy ;)

  • Tysiek7

    Tysiek7

    3 czerwca 2020, 14:41

    Nigdy nie mialam jakis problemów z wagą, przez ostatnie 4 lata zaczal sie problem jej wzrostu, ale to w sumie z mojej winy... jednakze przedstawiona przez Ciebie historia upatruje u siebie w szkole... pamietam jak najszczuplejsze dziewczyny zawsze sie chwalily, najgrubsze zmowa milczenia, ja bylam ta po srodku gdzie bylo to w sumie obojetne, jednakze smutne to jest, jak dzieci potrafią lrzez wyglad dokuczac innym.. tymczasem powodzenia w zalozeniach :))

    • KlasycznaKropka

      KlasycznaKropka

      8 czerwca 2020, 22:15

      Dziękuję ślicznie! 8 dni już za mną i czuję moc ;) Tego samego życzę Tobie :)

  • CzarnaOwieczka85

    CzarnaOwieczka85

    3 czerwca 2020, 14:15

    To chyba o mnie napisalas. Tyle ze ja na ten bilans nigdy nie chodzilam z klasa. Pielegniarka wiedziała dlaczego i zawsze przychodzilam sama za jakis tam czas. Bylo mi zawsze bardzo wstyd jak wchodzilam na wage... Moja pielegniarja w szkole zawsze byla dla mnie miłosierna mowila musisz zaczac biegac, wiecej po dworze latac i zrzucisz zobaczysz...

    • KlasycznaKropka

      KlasycznaKropka

      8 czerwca 2020, 22:16

      Boże daj więcej takich pielęgniarek i ustrzeż nas dużych od strachu przed niedotrzymaną zmową milczenia!

  • finebyme

    finebyme

    3 czerwca 2020, 07:49

    Przywołałaś moje wspomnienia ze szkolnych bilansów... Jezu, aż mną wstrząsnęło. Zgadzam się, że waga to najgorszy przyjaciel kobiety. Bo niby potrafi być naprawdę milusia, że aż po spotkaniu z nią skaczemy pod sufit, ale jak wbije szpilę to człowiek się przez rok nie pozbiera. I jeśli nie jesteś gotowa na to, co możesz na niej zobaczyć, lepiej zrobić sobie przerwę. Byle w tym czasie się nie poddać i walczyć o to, by ta zołza z zazdrości o to, że tak dobrze wyglądasz, nie dodała Ci dodatkowych kilogramów ;) Życzę wytrwałości przy poście i dobrego samopoczucia.

    • KlasycznaKropka

      KlasycznaKropka

      3 czerwca 2020, 11:49

      Walczymy, walczymy. A jakże! Zołza niech sobie czeka. Może do czasu jej odkurzenia uda mi się poukładać wszystko w głowie i traktować ją jako narzędzie, a nie wyrocznię. Tego sobie i wszystkim życzę ;)

    • finebyme

      finebyme

      3 czerwca 2020, 12:46

      Poukładanie sobie w głowie to najważniejsza rzecz w tym wszystkim, więc nie śpiesz się z tym i nie rób nic na siłę. Lepiej ażeby wszystko toczyło się powoli, ale skutecznie 😊

  • Janzja

    Janzja

    2 czerwca 2020, 23:45

    Ja w dawnych czasach jak za często kręciłam się koło wagi też próbowałam ją chować ;). Dziś spokojnie sobie stoi. Najlepiej jakby Cię ktoś ważył, tak byś się nie mogła nakręcić, ale z drugiej strony lepiej w ogóle to olać na te sześć tygodni. Powodzenia z postem, posty to nie moja bajka, ale najważniejsze byś Ty była zadowolona :).

    • KlasycznaKropka

      KlasycznaKropka

      3 czerwca 2020, 11:52

      Posty są specyficzne to prawda ale nic tak dobrze nie działa na cholerne Hastimoto jak dieta warzywno-owocowa więc musiałyśmy się polubić ;) Też zastanawiałam się nad ważeniem przez kogoś ale niestety nie mam nikogo z kim chciałabym tą strefą się dzielić. Luby lubi moje kształty co nie oznacza, że musi znać cyferki. Zna mój dzień urodzenia i tyle musi mu wystarczyć xD

    • Janzja

      Janzja

      3 czerwca 2020, 11:59

      Jak mus to mus, ważne, że coś działa :D. Haha z tym lubym, racja, prywata jakaś musi być, no i facet się by do tego nie nadawał ;).

    • KlasycznaKropka

      KlasycznaKropka

      3 czerwca 2020, 12:04

      W szczególności, że jego chudy tyłek przeciska się przez zamknięte drzwi xD

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.