Jestem beznadziejna. Bezsilna. Do kitu.
Mam zaburzenia odżywiania. Pocieszam się jedzeniem. Napady na słodkie. Napady na wszystko co w lodówce. Czy jestem głodna czy nie, to te napady występują.
W listopadzie postanowiłam wziąć się w końcu za siebie. Zmienić swoje życie na dobre. Poszłam do dietetyczki. Rozpisała mi dietę i od 20 listopada zaczęłam przygodę. 20 stycznia wynikiem było - 7kg. Super, cudownie, rewelacja. Żadnych napadów, wszystko zgodnie z planem żywieniowym. Żadnych odstępstw.
A od tłustego czwartku mam tłusty czwartek do dnia dzisiejszego. Nie mam opanowania w jedzeniu. Nie mogę tego powstrzymać. Musze wrócić do diety, codziennie mówię, że już jutro będzie wszystko zgodnie z jadłospisem, a tak nie jest. Mój żołądek się już buntuje. Pochłaniam takie ilości jedzenia, słodyczy, że to się nie mieści w głowie. Może większość mnie nie zrozumie, że jak tak można. Ale to tak samo jak z uzależenieniem od papierosów, alkoholu. No po prostu musisz, chociaż brzuch cie boli, chociaż chce ci się rzygać i nie możesz się podnieść. To jest silniejsze od człowieka... Wredny, okropny nałóg.
Wiem, że potrafię. Wiem, że jestem silna i dam radę. Ale niech mnie ktoś kopnie w dupe, doda motywacji. Dzisiaj już zjadłam powiedzmy, że w normie. Rano chciałam lecieć do sklepu po ciastka, ale się powstrzymałam. Zjadłam truskawki w zamian. Później obiad... zjadłam oczywiście większą porcję niż powinnam. No ale nie było szaleństwa wielkiego i tak. Jutro już będzie wszystko zgodne z dietą. Żadnych cheatday'ów! Nie potrafię tak, bo mój jeden cheat day trwa tydzień albo i dłużej. Jestem załamana, waga wskazuje 2kg więcej. I na co się tak cieszyłam z tych 7 kg? Skoro już jest 5kg? Jestem głupia. I wszystko zaczynam od nowa...
Jestem silna. Silna, silna, silna, silna, silna, silna!!!!! Nie dam się po raz kolejny temu, nie dam się.
Sorki za te brednie, musiałam wyrzucić gdzieś to z siebie. Lepiej mi.
tastunia
7 lutego 2016, 17:54Mam tak samo tak jakbym w jakimś amoku była, ale nie przejmuj się bardzo duuużo daje ruch . Przynajmniej mi pomogł. Dasz radę !!!! Nie możesz przecież zmarnować tego wysiłku jaki już włożyaś
nitram03
7 lutego 2016, 17:52Małymi krokami. Najważniejsze że zdajesz sobie sprawę że masz problem z jedzeniem.teraz musisz małymi krokami z tym walczyć a jak nawet upadniesz to powstać i walczyć. I Nie PODDAĆ SIĘ TYLKO WALCZYĆ. POWODZENIA.
aiishha
7 lutego 2016, 17:14Też tak mam że jak zaczne to końca nie widać. Od 27 stycznia do 5 lutego zawsze wpadał jakiś baton albo coś co nie było na mojej liście zdrowych rzeczy. Ale opanowałam się, zastanowiłam się i doszłam do wniosku, że to głupie. Też staram sobie nie robić dnia wolnych od diety bo one się nie kończą na jednym. Powodzenia!