Dzisiaj jest 20 dzień mojej aktywności! Fajnie szybko ten czas leci. Problem w tym, że cały czas jestem zmęczona, dzieciaki coraz później chcą iść spać, dają mi w kość, a ja o 22 padam na pysk i nie myślę o skakaniu przed tv. Chociaż wczoraj ziewając zrobiłam skalpel. Marzy mi się wstać o 5.00 rano, łyknąć czarną kawę i pogibać się trochę,bo niby z rana na czczo najlepiej się zrzuca. Tylko bym chyba po tym treningu do 10 odsypiała...
Ahh jak dobrze, że jest opcja pisania własnego 'bloga' przynajmniej mam gdzie zrzędzić ;]
Pozdrówka :)