Totalna porażka. Nie mogę już, no nie mogę! Cały tydzień się starałam, cały tydzień, dzień w dzień ćwiczyłam, a co waga pokazała? Te cholerne 73.1kg! Ani 0.1kg w dół. NIC! Po prostuuuuuuuu nie mam już siły na nic, nie mam ochoty ani zapału. Chcę tylko paczkę chipsów, tabliczkę czekolady, dobry film i łóżko. Ale nie. Nawet bym tak nie mogła, bo jak pomyślę, że taki tłuścioch siedzi i żre te wszystkie słodycze to ja, to po prostu ryczeć się chce. Wiem, że muszę postarać się bardziej, ale po prostu patrząc na rezultaty, albo raczej ich brak, to odechciewa mi się wszystkiego. Jestem totalnie dobita.
Dzisiaj zjadłam:
7.00 omlet (1 jajko, 2 łyżeczki mąki, 8 plasterków krakowskiej, 1 plaster sera, 3 łyżki ketchupu), 1 duża marchewka, 3 kromki pieczywa chrupkiego (420kcal)
10.30 1 duża marchewka (20kcal)
13.30 3 naleśniki bez mleka, 1 jabłko (400kcal)
16.30 (zjem) 2 kromki chleba mieszanego, 1 plaster sera, 8 plasterków krakowskiej, liść sałaty (325kcal)
Razem: 1165kcal
I ani kalorii więcej, grubasie.
Edit:
Ćwiczenia:
-15 min truchtu,
-15 min odkurzania :P
- 8 min brzuch
- 8 min nogi
- 100 brzuszków
- 50 krótkich brzuszków
- 10 pompek
- kilka innych ćwiczeń
Czyli razem około 1h ćwiczeń. (spalonych ok. 300kcal). Po nich ta cała złość na samą siebie trochę mi przeszła. Nawet nie trochę, prawie cała. Więc jest teraz w miarę ok.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.