Dzisiaj wstałam lewa nogą, mama podniosła mi ciśnienie od samego rana i zaskutkowało to dawnym sposobem radzenia sobie ze stresem-obżarstwo:( jestem zła na siebie i mam poczucie winy. Tylko śniadanie było wg diety , obiad w sumie też ale zjadłam dwa razy więcej niż normalnie, zaraz po obiedzie dwa ciastka i dwie łyżeczki nutelli. Czuje się śpiąca przez taką dawkę cukru i zmęczona, humor mam okropny:( dzisiaj pewnie nawet ćwiczyć nie bede znając mnie... od jutra biorę się w garść a dzisiaj moze przynajmniej na rowerze spróbuje...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
dietasamozuo
11 października 2011, 22:15no, jeśli zamierzasz tak jeść cały czas to barzdo dobrze. ja wiem, ze nie dałabym rady, dlatego nawet nie próbuję. a ja zamierzam do końca jeść mniejsze posiłki... to nie jest trudne, wystarczy się przyzwyczaić. podobno wyrobienie nawyku trwa 21 dni :))) hyhy powodzenia :))) i nie powiedziałaś jak tam Ci idzie dieta? ale rozumiem, że dobrze :))) powodzenia również! i wytrwałości! :)))))
dietasamozuo
11 października 2011, 22:04myślałam, myślałam, ale nie dam rady. nie chcę traktować diety jako diety, chcę jeść po prostu zdrowiej i nawet czasem móc pozwolić sobie na jakieś słodycze, za bardzo boję się, że kiedy skończe dietę będę miała efekt jojo, więc... wolę wszystko jeść, po trochu i się nie bać :))) ale dziękuję za informacje dotyczące diety, może kiedyś komuś polecę :) a Ty, jak się trzymasz? :)
dietasamozuo
10 października 2011, 23:46hm... dla mnie to jakieś nieskładne jest. wyczytałam, że należy jeść 3 posiłki + 2 przekąski... 3 posiłki: 1 owocowy, drugi węglowodanowy, 3 białkowy... korzystając z podstaw odchudzania - węglowany mają więcej kcal, więc należy je zjeść na obiad, białko, trawi się niewiele dłużej niż węglowodany - poza tym węglowodany proste trawi się najszybciej, a takie są raczej niedozwolone. złożone trawią się długo, tak jak białko, ewentualnie krócej, jeśli porównamy do białka w postaci jogurtu, czy cos, ja bym jadła pewnie albo jajko albo pierś z kurczaka, więc 2-3h (tak samo jak węglowodany złożone) dziwna ta dieta, nie rozumiem jej... niestety, zostanę przy swojej - MŻ. ale Tobie gratuluję fantastycznego spadku wagi i życzę powodzenia! :))) możemy się wspierać będąc na innych dietach :)
dietasamozuo
10 października 2011, 21:31nienawidzę tego brzucha, ech... :P okej, idę czytać o tej diecie, bo to poważna decyzja jest hehe :D
Fabiennka
10 października 2011, 19:36Nic się nie martw jutro na pewno będzie lepiej. Trzymam kciuki!!!!!!!!!
dietasamozuo
10 października 2011, 19:25ojej, dziękuję. poczytam sobie dzisiaj wieczorem i się zastanowię :) tylko czemu kolacja węglowodanowa? dziwne :PP dziękuję bardzo! :)))))
dietasamozuo
10 października 2011, 19:05boczki najgorsze... chociaż brzuch też nie najlepszy, w ogóle mam taką dziwną budowę, że po bokach brzucha jest płasko a na środku cały tłuszcz. denerwujace :PPP nie wiem, czy każdy tak ma, czy o co chodzi ;p właśnie, jestem młoda, wiec.. gotowac nie umiem :P i obiady muszę jeść, dlatego ta dieta niestety nie w chodzi w grę, ale jak chcesz to mozesz mi napisać jakie posiłki są, moze jak będą do zjedzenia to się skuszę :P moze tylko wydaje mi się, ze to takie trudne do przetrwania ; p dziękuję wgl za chęć pomocy :))))
dietasamozuo
10 października 2011, 19:02samej siebie hahaha - samej diecie :DDD
dietasamozuo
10 października 2011, 19:02u mnie dieta niełączenia nie wchodzi w grę, nie lubię samego mięsa albo samych ziemniaków (nie, nie rezygnuję z nich na diecie) ogólnie moją zmorą też są słodycze, dlatego główny cel to ograniczenia ich a później rezygnacja :) a poza tym jem mniej i częściej :) chociaż 2 miesiące... 6 kg, brzmi kusząco, ech... ja mało wytrwala jestem :P ale damy radę, będziemy się wspierać, więc będzie łatwiej! :))) powodzenia życzę! ja przytyłam 6 kg w ciągu... 3 miesięcy, dodatkowo, bo narazie się ćwiczyć nie mogę, ale za miesiąc będę mogła, więc dotrwam na samej siebie, a później jak będę mogła ćwiczyć to będzie z górki :) ech... te ciuchy mnie załamały. muszę schudnąć, bo z domu nie wyjdę : DDD jeszcze raz powodzenia!
dietasamozuo
10 października 2011, 18:03najważniejsze to nie załamywać się po takim czymś. poza tym to nie aż tak dużo, na rowerku spalisz i będzie okej :)))) powodzenia!