No to pobiegalam znowu :). Do lekarza poki co nie poszlam samo przeszlo. Chociaz czuje noge jeszcze, jakby mnie ostrzegala... Jednak grzecznie sie rozgrzewam i rozciagam wiec poki co jakos jest. Przymierzam sie do Chodakowskiej, wszystkie laski ja tak zachwalaja pod niebiosa... Zobaczymy :). Waga pokazala dzis 67.4. Byle w dol, byle w dol, byle w dol... Maz zobaczyl mnie jak wybiegam w weekend w moim stroju do biegania i powiedzial, ze wygladam bardzo szczuplo :). Czesto tego nie widzi, bo wiekszosc moich ciuchow jest na mnie juz za luzna albo jeszcze za mala (w te za male oczywiscie nie wciskam sie za wszelka cene, obiecalam sobie, ze przymierze dopiero jak bede wazyc 62-60 kg :)). Nie bede jednak nic kupowac dopoki nie osiagne zadowalajacej mne wagi. A wtedy poszaleje troche bo bede zaslugiwala, nowa, seksowna bielizna, ciuszki w moim stylu..tak tak... :). A maz nie bedzie mogl slowkiem pisnac na extra wydatki, chociaz jak go znam to bedzie rad zobaczyc mnie w czyms nowym i dopasowanym :). Kochany jest, slowem nic nie komentowal jak wazylam te swoje 94 kg a przeciez jak sie poznalismy to bylam laska... Teraz jednak jak schudlam i chudne nadal to zauwaza zmiany i widze jak sie z nich cieszy :). Tragedii by nie bylo ale jednak wiadomo, ze wolal mnie z moja waga poczatkowa a nie pociazowa. Jednak nie zrobilam tego dla niego a dla siebie. Pamietam jak lzy mi sie cisnely do oczu jak patrzylam w lustro, jak uczucie beznadziei odbieralo mi sily... Teraz tak juz nie jest!!! Teraz zaczynam wygladac jak ja :)! Juz nie jestem gruba, juz nie kolysze sie idac jak kaczka! Znalazlam wpis swoj prywatny w pamietniku, udostepnie w rocznice. Napisalam tam jaka jestem nieszczesliwa i ze jezeli wezme sie w garsc to za rok bede wygladac jak laska. I robie to!!! Jak sobie pomysle, ze moglam odkladac odchudzanie z miliona powodow to ciarki mnie przechodza. Jakie to szczescie, ze jestem uparciuch i mam silna wole... Pewnie schudlam za szybko, pewnie skora na brzuchu moglaby wygladac lepiej jakby waga nie poleciala mi jak szalona... Ale wiecie co? Nie zaluje! Idealna figura to mit a ja nie mam juz 20 lat i figury jak wtedy miec nie bede chociaz trupem bym padla, miliony kilometrow przebiegla i tony ciezarow podniosla... W najgorszym razie bedzie operacja plastyczna chociaz poki co uwazam, ze nie jest az TAK tragicznie. Bede przec do tych 60kg, troche wymodeluje i zobaczymy co dalej :).
Niewiele pisze, duzo czytam. Nie pisze bo u mnie niewiele sie dziele, ot codzienna proza zycia, tuptanie tu, tuptanie tam.. Mam czasem wrazenie, ze powinnam sie bardziej udzielac ale przeciez nie jest to obowiazkowe a ja nie czesto mam energie na komentowanie, czy chociazby jakis wpis w pamietniku...
Pozdrawiam wszystkich i zycze zebyscie parli do swoich celow bo warto :)!!!
virginia87
14 lutego 2014, 11:32tak jak zaznaczałam to są klasyfikacje wg mnie :) i widziałam na kilku stronach Martyrs jako "dramat/horror/psychologiczny" nawet na kinomaniaku tak był bodajże opisany ale że usunęli to już nie sprawdzę :(
.Valkyria.
30 stycznia 2014, 19:59Pozdrawiam serdecznie i gratuluję sukcesu! Mnie również ostatnio omija wena, a miałam prowadzić "artystyczny" pamiętnik z mnóstwem zdjęć zachęcających do komponowania zdrowych posiłków (ale jakoś nie mogę się zebrać w sobie i póki co aparat obrasta kurzem). Dziękuję bardzo za czytelnicze propozycje. Przyznam, że o Fioletowej Krowie nie słyszałam i z chęcią będę na nią polować (tylko żebym przez omyłkę nie wylądowała na stoisku z Milką...w końcu tam też figuruje fioletowa mućka) . Trzymaj się ciepło!
irena.53
30 stycznia 2014, 12:15Witam I jestem za I pochwalam Twoje działanie. I dobrego masz męża. A I dobrze Ci pisze Kalliope, żebyś nie szła na operację bo dasz radę z brzuszkiem sama ćwicząc troszeczkę, czy teraz ,czy potem. No I wszystkiego dobrego życzę - pa , pozdrawiam - Irena
kalliope
30 stycznia 2014, 10:27Kochający mąż i jego wsparcie to to, co dla Ciebie najważniejsze, a Twoja silna wola to motor, który pcha to wszystko do przodu. Jednak uważaj na siebie i te pośladki. Nie sztuką jest się przeforsować za wszelką cenę i tak już dużo osiągnęłaś :) 27 kg?! Ja mam problem ze zrzuceniem choć jednego. Waga stoi w miejscu... I nie idź na operację, lepiej jest pocierpieć na siłowni, bieżni, w domowym zaciszu z hantelkami przy modelowaniu, niż cierpieć po ingerencji skalpela, to jest łatwizna a Ty jesteś silna babka z tego co widzę!
mscapricciossa
29 stycznia 2014, 22:16Gratulacje :) Najwazniejsze miec motywacje -napewno osiagniesz swoj cel:)
magdaln
29 stycznia 2014, 19:35Gratuluje K, znalazlamCie u naszej wspolnej znajomej I od tej chwili czesto do Ciebie zagladalam I podziwialam postepy. Jestes prawdziwym przykladem ze jak sie chce to sie schudnie po ciazy. Patrzac na wzrost to juz jestes szczupla ale rozumiem ze chcesz dalej w dol. Kazdy ma swoja idealna wage. Powodzenia dalej M
Frania69
29 stycznia 2014, 17:40To super, że masz takie wsparcie, bo jak czytam niektóre historie na VItalii (facet mnie zostawil, bo przytylam, nie uprawia ze mną seksu, wyzywa mnie od grubasek!), to aż pięść się człowiekowi zaciska. Masz w domu skarb w takim razie. Mój też nic nie mówi, kocha bez względu na moje + czy - 5 kg :)