No nie ma się czym chwalić, weekend jak zwykle zrobił swoje, przejadłam się koncertowo. Więc jak to w takich sytuacjach najczęściej bywa, zrobiłam porządny rachunek sumienia. Mam trzy miesiące do ślubu i jeśli teraz się nie zmobilizuję, to nie nastąpi to nigdy. Dlatego ostro biorą się do roboty, nie będzie żadnych odstępstw. W końcu to tylko trzy miesiące, jeśli przez ten czas popracuję nad sobą osiągnę swój cel i to w czasie który chcę. Będę sobie powtarzać jak mantrę, to tylko trzy miesiące, jak nie spodobają mi się efekty, to będę mogła jeść jak dzika świnia, ale ten okres da się wytrzymać, w końcu to 3 MIESIĄCE, nic mi przez ten czas nie ucieknie. Mogę tylko się pozytywnie zaskoczyć, nie mam nic do stracenia. Tworzę swoją rzeczywistość tu i teraz, jedynie ja sama jestem barierą, a przecież nie chcę przespać życia. Nie będę pamiętała za jakiś czas przyjemności z tego schabowego, a satysfakcję z osiągnięcia wymarzonej figury będę pamiętać zawsze. Dlatego do roboty!
Trochę na inny temat. Nie mogę jeszcze tego nikomu powiedzieć, bo póki nie będzie pewne narzeczony zabronił mi się chwalić rodzicom, czy znajomym, ale na tyle się cieszę, że chociaż tutaj się pochwalę. O tuż mieliśmy problem z podróżą poślubną. Ponieważ do tej pory sporo podróżowałam, to chciałam pojechać w jakieś egzotyczne miejsce. Europa w takim razie odpada. Wiem, że większość par chce pojechać na jakieś al inclusive, leżeć na słońcu, popijać drinki i cieszyć się po prostu sobą. Jednak ja to znam i marzyło mi się coś innego. Chciałam pojechać w taką prawdziwą globetroterową podróż z plecakiem. Myślałam nad Tajlandią albo Stanami. Jednak mój luby po pierwsze trochę się boji takiej podróży, jak sobie poradzimy, itd. Po drugie sam nie ma takiej smykałki, jemu wystarczyłaby np. grecka wyspa. Jednak mamy znajomego Wietnamczyka i on razem jeszcze z jedną parą znajomych we wrześniu jadą na trzy tygodnie do Wietnamu i chcą go przez ten czas cały zjechać. Więc obawy z barierą językową, obyczajową znikają (bo kolega przecież z tamtąd), do tego są to bliscy znajomi i łatwiej będzie mi go namówić żeby razem pojechać. Wiem, że może trochę dziwne w podróż poślubną jechać z trójką znajomych, ale ja MARZYŁAM o takiej podróży, a w kupie uważam, nawet że fajniej. Na pewno lepsze to, niż wylegiwanie się na plaży. Jeszcze nie zdecydowaliśmy się na 100%, ale w głębi duszy czuję, że to wypali. Chcą też zahaczyć o Tajlandię, więc mam nadzieję, że jak mój przyszły były mąż zobaczy co świat oferuje, to sam złapie bakcyla. Strasznie mnie to cieszy!
Pościągałam sobie kupę zdjęć motywacyjnych, które będę przeglądać i sobie powtarzać, że popracuję przez ten kwartał i będę mogła sama się cieszyć takim ciałem.
Oczywiście postaram się Was tym też pozarażać
Tak będę się prezentować w Wietnamie
I będę mieć takie zajebiste foty z podróży
Kirley
ryba12390
21 marca 2013, 15:19ja mam ślub 10 sierpnia i też nie potrafiłam się zmotywować. To było straszne. Wydawało mi się, ze mam jeszcze czas i ciągle mówiłam "od jutro"!! objadając się. Poszłam do ciotki mojego lubego, która potem oczywiście przekazała mojej przyszłej teściowej, że się poprawiłam!!!!. Odchudzam się dla siebie, ale przede wszystkim dlatego, że pokazać jak pięknie będę wyglądać w tym dniu i później. Pomyśl, że przez całe życie będziesz patrzeć na zdjęcia, na film ze ślubu i będziesz żałować, że nic nie zrobiłaś. A swoją drogą mozesz byc w rzeczywistości szczupła osobą z tego co widać po pleckach, tylko poprostu narzekać:P. Mam podobną wagę i wzrost jak ty. schudłam juz 3 kg, jest lepiej, ale jeszcze walczę z kg. Już na stałe, nie tylko na TEN dzień!!!:-)
colorfulblack
21 marca 2013, 15:12Genialny pomysł na podróż. Jak dla mnie jest on o wiele bardziej oryginalny i warty zapamiętania. Powodzenia w dążeniu do celu ;)
cometruedreams
20 marca 2013, 09:31Hee, nie, nie :d nie pałaszowałam nic wczoraj :) Dzisiaj jest mój drugi dzień i trzymam się mocno zasad :) Tylko na razie w ćwiczeniami u mnie nie zbyt, bo nigdy nie jestem sama w pokoju (mieszkam ze współlokatorką).
breatheme
18 marca 2013, 19:47Wow, czeka Was fantastyczna przygoda! Sama chciałabym taką przeżyć :) A odnośnie zrzucenia kilku kg do ślubu to przestaw sie z "muszę" na "chcę" i zamiast przechodzić na jakieś restrykcyjne diety, zacznij po prostu zdrowo jeść i więcej się ruszaj - to chyba złoty środek na utratę kg ;) Powodzenia!;)