Witajcie swiatecznie!
Jak tak czytam sobie rozne wpisy i ogladam zdjecis tych pysznych jajeczek, kirlbasek, szyneczek to mam ochote wszystko pozrec. No ale z racji ze tego nie mam to sie opychamm slodkim.
Po 40dniach postu dzis zjadlam mieso. Jagnecina i szynka. Nie zrobily na mnie jakiegos wiekszego wrazenia...No nic. Pojedlismy jajek i slodkiego, ciast i czekolady. Moja babka piaskowa wyszla z zakalcem, a brownie jak murzynek. Przezyjemy. Dzis na kolacje herbatka, ogorki kwaszone (szkoda, ze im tak daleko do kiszonych, ale znajomi przywiezli i chyba sami nie wiedzieli co kupili, a cholery takie slone, ze az wykrecalo.) A pozniej jeszcze herbatka mietowa i oby mnie wiecej nic nie kusilo.
Aktywnosc fizyczna: spacery. Nachodzilam sie, bo po prostu tak mi wypadlo, tylko w piatek zrobilam DVD. Dzis dzien wolny, oglafalm TV i internet, a pozniej jak sobie pomyslalam co robilam, to same glupoty, a tak jak sobie pocwicze to wiem, ze zrobialm cos pozytecznego i mam wiecej energi i pomyslow na reszte dnia.
Waga: 82,3kg tak jak na pasku (z piatku). Bede sie wazyc raz w tyg w piatek i mierzyc rowniez (posprzatalam i znalazl sie centymetr) tak aby wiedziec co sie dzieje z moim cialem. Kontynuuje spadek wagi.
ZZycze wam raz jeszcze po prostu fajnych swiat!
Grubaska.Aneta
6 kwietnia 2015, 00:07Ja juz mam dość tych zastawionych stołów.
Petronuszka
5 kwietnia 2015, 19:53mnie dołuje ważenie raz w tygodniu, bo zazwyczaj nic mi nie spada. raz w miesiącu najlepiej. za tydzień pierwszy miesiąc i jak nic nie spadnie to chyba wpadnę w szał. oh, jak ja bym sobie kiszonych pojadła :)